raz do roku w południe
raz do roku w południe miasteczko
skąpane
w poszarpanym świetle firletek strzela w
niebo
sygnaturką kolegiaty i aniołem pańskim
taneczny korowód dziewcząt z pękami
kluczy
rusza ulicami by otworzyć zamek starą
cukrownię
i klasztor z pruskim garnizonem
po łodygach traw wspinają się żydowscy
aptekarze
jak pasikoniki w poszukiwaniu rosy i
pyłku
na kabałę i lekarstwo dla czarnej
księżniczki
kurkowi bracia kapeluszami strącają
płatki
pięciorników a cała strażacka orkiestra
chowa się w maku i milknie – raz do
roku
Komentarze (4)
lubię te twoje malowanie słowem :)
Ciekawie napisane... +
Taneczny korowód dziewcząt z pękami kluczy
eeh.. dla mnie miód. Pozdrawiam i + oczywiście
no no! to jest piękna Poezja! Widzenie romantyczno
bajkowe Zachwycający wiersz:):)