Reanimacja
....o tych...którym się nie udało.....
REANIMACJA
Hałas, potem kogoś krzyk
histeryczny….
Zrywam się…biegiem, już
wiem…
Długi korytarz się wlecze jak wąż
niebotyczny,
Po to tu jestem, po to być tu chcę.
Bezwładne, jeszcze ciepłe ciało przy
drzwiach,
To ten młody chłopak co się tak
uśmiechał.
Szukam oznak życia i rośnie we mnie
strach,
Puls żartowniś chował się, przede mną
uciekał.
Lekarza!! Wołajcie!!Szybko!wózek i
jedziemy…
Dźwigamy gasnącą świeczkę, co wstać nie
chce…
Uderzam silnie w mostek i wspólnie
płyniemy,
Ktoś oddechem się
dzieli…jeszcze…jeszcze…je
szcze…
O! serce młode! Masuję cię z
sercem….
Dlaczego więc tak się bronisz?
Już zimne i sine nogi, twarz i ręce,
Dlaczego tak cenny czas trwonisz?
Monitor przeciągnął już kilka prostych
linii,
Pękają szalone ampułki z lekami,
Szum, igły, strzykawki…co jeszcze
zrobimy?
Strzały! Dwieście dżuli, budzimy
prądami!
Cisza….trzysta dżuli właśnie
wystrzeliło,
Ambu ktoś miarowo palcami przygniata,
Bez reakcji. Czy to już się skończyło?
Dopiero dwie godziny tego końca
świata!!!
Żrenice szerokie jak bezkresne morze,
Nie! On ma dopiero cudne lat
trzydzieści!
Czy dusza jego zwiedza podniebne
przestworze?
Czy ciało już nie chce tego życia
zmieścić?
Modlę się gdzieś w duchu by zobaczył
raj,
Ktoś dłonią piękny lazur powiekami
zamyka,
Mignął mi gdzieś w oczach czarnej folii
skraj,
Pod nią zgasł ten uśmiech, calutki w
promykach………..
…już nie bije…..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.