RED WINE (proza)
Zanim dosiadł się do stolika przyglądał się
jej dłuższą chwilę oddalony o kilka
metrów.
Czuła to bardziej niż chciała...
Doznanie pojawiło się za uchem i zatrzymało
między piersiami. Niespokojnie odgarnęła
kosmyk, palcami musnęła szyi i dotknęła
opuszkami krawędzi dekoltu czerwonej
sukienki.
Kiedy podszedł podniosła rozmarzone lekko
zamglone spojrzenie i zatrzymała na jego
ustach.
- Witaj – podała mu dłoń, którą ucałował –
pięknie wyglądasz. Uśmiechnęła się w
odpowiedzi poprawiając sukienkę. Rozcięcie
do pół uda odsłaniało pas samonośnych
czarnych pończoch co nie uszło jego
uwadze.
- Zjawiskowo – dodał i niechętnie puścił
jej dłoń siadając naprzeciw.
Półmrok sali dopieszczały świece na
stolikach a cicha muzyka w tle dodawała
klimatu.
- Wina? Spytał i nie czekając na odpowiedź
skinął na kelnera. Kiedy ten podszedł
złożył zamówienie nie spuszczając z niej
wzroku.
Wiedziała, że obserwuje ją kiedy podnosił
szkło do ust i upijał szkarłatnego płynu.
Drżały jej ręce a oddech stawał się krótszy
z każdym przyspieszonym biciem serca.
Starała się ukryć z całych sił to jak na
nią działał.
- Ładnie tu – uśmiechnęła się zatrzymując
na nim dłużej spojrzenie. Pochwycił to i
doznała dziwnego uczucia jakby ich oczy
dokonały właśnie najbardziej głębokiego
pocałunku jaki kiedykolwiek było jej dane
przeżyć.
Odwróciła głowę pełna niepokoju. Nie
zauważyła nawet kiedy wyciągnął rękę i
delikatnie z kącika jej ust otarł kroplę, o
której nie miała pojęcia. Zdziwiona tym
gestem wpatrywała się jak w zwolnionym
tempie zbliża dłoń do swoich ust i zlizuje
tę odrobinę wina. Dreszcz jaki nią
wstrząsnął sprawił, że zaczęła się
pocić.
Zapach mandarynki z subtelną nutką wanilii
uniósł się w tej intymnej przestrzeni, w
której oboje zdawali się być prawie
niewiarygodnie i cudownie wręcz nierealni.
Poruszyła się mimowolnie co spotęgowało
ciepłą, zmysłową falę doznań.
Pragnienie jakie nią zawładnęło było nie do
opanowania. Nie uszło jego uwadze to jak
nagle zmieniła jej się twarz. Duże oczy
zmieniły barwę i kształt... Usta nabrały
objętości a między czerwono pomalowanymi
wargami pojawiły się dwa kły. Wyglądała jak
pantera gotowa do skoku.
Nie zdążył zareagować kiedy mocno chwyciła
go za poły marynarki i przyciągnęła do
siebie. Oboje zastygli w tej pozie na parę
sekund. Stolik zachybotał się przewracając
kieliszki, które z cichym brzękiem wylały
swoją zawartość na obrus. Czerwona plama na
białym materiale tworzyła ciekawy wzór.
Zbliżyła twarz do twarzy tak blisko, że
usłyszała tętniący puls w jego żyłach...
Wciągnęła mocno zapach mężczyzny, niczym
zwierzę, które sprawdza ofiarę i bez słowa
wbiła zęby w szyję.
Spływająca krew, kapiąc, łączyła się z
rozlanym winem.
========================
- Proszę pani, proszę pani – rudowłosy
kelner pochylał się nad nią delikatnie
klepiąc w policzki - Wszystko w porządku?
Chyba pani zasłabła...
Dopiero teraz doszło do niej, że w dziwnej
pozie leży połową ciała na stoliku a twarz
obmywa jej wino rozlane dookoła, które
prawie wsiąknęło w materiał.
- Co się stało - usiadła zdezorientowana –
Gdzie... gdzie mój znajomy... Nerwowo
rozglądała się dookoła.
- Jaki znajomy? Zdziwienie kelnera
bynajmniej nie było udawane co starała się
wyczytać z jego oczu – Była tu pani sama od
przyjścia...
- Niemożliwe - wstała aby spojrzeć na salę
ale zakręciło jej się w głowie – Przecież
był tu, piliśmy wino i ja...i on...
- Nikogo z panią nie widziałem – pomógł jej
usiąść – Może wezwać lekarza? Z troską
przyglądał się jak zrezygnowana siada na
krześle.
- Nie, dziękuję już dobrze...Posłała mu
niepewny uśmiech – Zaraz dojdę do siebie.
Poproszę o rachunek.
Gdy mężczyzna oddalił się, zebrała w sobie
siły i skierowała do wyjścia. Przechodząc
między stolikami na jednej ze ścian mignęła
jej znajoma postać a raczej portret.
Zaintrygowana podeszła bliżej. Tak, nie
było wątpliwości to był on. Te oczy, usta i
ten tajemniczy uśmiech... Serce podeszło
jej do gardła gdy czytała pamiątkową
tabliczkę pod obrazem:
POMYSŁODAWCA I ZAŁOŻYCIEL RESTAURACJI
ZGINĄŁ TRAGICZNIE w 1901r
Komentarze (15)
przeczytałam jednym tchem
świetna proza
pozdrawiam serdecznie
piękne wciągające czyta się bardzo dobrze gratuluję
nie czytałam u Ciebie prozy:-)
pozdrawiam
Fantastyczne z już liczyłem na dalsze momenty:).
Czyli gdzieś jego dusza tam była.
Serdecznie zapraszamy do mnie jutrem, od kilku dni też
mam przygotowane coś ze smaczkiem :)
Wow! Przeczytałam jednym tchem. Super jest :)
Pozdrawiam :*)
Pięknie prozą! Pozdrawiam!
Bardzo mi się podoba ta mroczna opowieść. Miłego
wieczoru:)
Świetna historia, dobrze przelana na papier. Chyba
zapalę dodatkowe światło...pzdr
Powtórka z historii wciągnęła mnie bez reszty,
Jolu nie znałem Cię z tej strony, czyżbyś w planie
miała kryminały jak Agata Christie ?
ciekawa proza życia...świetnie radzisz sobie w tym
gatunku+:) pozdrawiam Jola
ZOLEANDER; dobra proza
wciągający! Na pograniczu horroru i fantazji.
wow, bardzo, bardzo dobrze się czyta, historia
wciągnęła mnie bez reszty, łaknęłam każdego następnego
wersu :) wbijałam w nie zachłannie zęby :)))
Dobrze napisane opowiadanie.
Zaskakujące zakończenie.
Najważniejsze, że wciąga i chce się przeczytać do
końca.
Miłego wieczoru, ZOLEANDER:-)
Zaciekawiłaś. Bardzo.
Miłego wieczoru :)
Serdecznie Cię witam Jolu i pozdrawiam :)))