Regina
Czy Ty kiedykolwiek istniałeś?
Gdy zrzucałeś ojca ze schodów
już kwiaty na grobie mu układałeś
Regina po kłótni z Tobą zasnęła
nigdy się nie obudziła
gwiazdą z konstelacji raz jedyny
błysnęła
Oczy z niekończącą się linią pustki
temblak utrzymujący życie po śmierci
obraz ten jest tak przerażająco
nieludzki
któż tę postać na sumienie moje
wskrzesił?
Od dawna mój lęk szuka spokoju
proszę wszystkie duchy Goecji
by ruszyły z Bogiem do boju
Włosy w spirali prowadzącej do nicości
brutalna zadra którą dostałem od chóru
panowań
zmarnowałem myśl o teraźniejszości
odchodząc w niespełnieniu żalu i złości
Komentarze (7)
Bardzo wymianie pozdrawiam;)
Wiersz do bólu mocny, zatrzymuje i trafia w serce.
Pozdrawiam
Ładny osobisty sercem pisany;)pozdrawiam cieplutko;)
Uśmiech dla Ciebie:-)
Wiersz bardzo osbisty przepełniony nutą pesymizmu... +
Ludzkie dramaty, ścielone ludzką ręką.
Miłego dnia Derealizacja.
Bardzo ciekawe pozdrawiam