Reminiscencje
Wziął mnie jak dziwkę z ulicy,
szybko i brutalnie dokonał aktu zemsty.
Dotknie ją, może na to liczył.
Pokonana
zbierałam gest pogardy zamiast,
pytaniem w oczach się speszył.
Żałosny był przy tym stary głupiec,
mylnie rozumiał sens wyrzutu.
Psia krew dogodził mi, potem jak kundel
uciekł,
ciężko dyszałam na łóżku.
Przyjdzie, wiedziałam o tym,
nie oprze się pokusie,
znowu ujrzę te przerażone oczy.
Odejścia i powroty stały się rytuałem,
zmieniała się sceneria.
Odarta z marzeń
kochałam i przeklinałam, Boże przebacz.
Zmrożona wódka musiała go zastąpić,
samotność wyzierała z kąta.
Cholerny świt ktoś za oknem włączył,
wstałam, żeby posprzątać.
Komentarze (4)
O,jak dobrze,że tu zajrzałam.Fantastyczny wiersz,jak
dla mnie najlepszy dziś na beju.Jest lekko
szokujący,ale to rzeczywistość była dla ciebie
inspiracją.Niektóre kobiety taki właśnie los
spotyka.,,Cholerny świt ktoś za oknem włączył,
wstałam, żeby posprzątać.''-jakby mnie ktoś
obudził!jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej
wody!Bardo dobre zakończenie!!!
Jestem zachwycona sposobem pokazania tematu. świetne
słownictwo, metaforyka, ten świt, który ktoś włączył
- wielkie brawa!
Bardzo mocne emocje w wierszu, wiele ich... Smutne i
pelne rezygnacji. Zycie jest po to zeby pozyc? Obludne
zdanie :/
Nazwałabym ją "odartą z marzeń"