Restauracja
Początki…
Wczesne lata wojenne
głód, zniszczone mieszkania.
Szabrowano to, co cenne.
Korzystano z zamieszania
kiedy podczas nalotu bomby spadały
a wszystko na dole płonęło wybuchało.
Syreny alarmowe dosyć głośno ryczały.
Ludzie znów uciekali, gdzie się tylko
dało…
Po drugiej wojnie
Gdzieś w oddali pies doniośle wyje
bezpański, zerwał się z łańcucha.
Dzieci biegają. Kogo są? Niczyje.
Rodziców jak zwykle zabrała kostucha
lub też biała dama, czarna, jak kto
woli.
Z kosą na ramieniu i zakapturzona
kończąc tym samym czasy ich niedoli.
Dobra tego być może jest strona
iż ludzie w zniszczone miasto powrócili
ciesząc się z faktu, że wojna się
skończyła.
Jedni dla drugich przyjaźni i mili
wspominali tych, których wojna zabiła.
Powstające miasteczko
Wielkie zbiegowisko i wielkie
zgromadzenie.
Jakby ktoś nie wiedział, zaczęła się
narada.
Spotkanie miało niezwykle ważne
znaczenie
omawiało odbudowę miasta. Jednak wypada
wspomnieć, szukano rąk, by powziąć
działania
które służyłyby jako pomoc w uzyskaniu
celu
aby realizować wszelkie, nawet drobne
zadania.
Do tegoż przedsięwzięcia zgłosiło się
wielu
murarzy, tynkarzy, przeróżnych
rzemieślników.
Odbudowa przyniosła zamierzone rezultaty
pracę wykonano. Niezależnie od czynników
finansowych albo też jakiejkolwiek
zapłaty
za włożony trud, podobnie za
zaangażowanie.
Wyremontowano cały rynek, domy
zrujnowane
odtąd nikt nie spał na dworze, mając
mieszkanie
swoje własne. Były to jednak okolice
nieznane.
Feralna okolica
Nikt tej miejscowości na mapy nie
wprowadził…
Sporządzającym topografom zaginęła notatka
z danymi
jeden z nich swojemu koledze po fachu
poradził
by się nie przyznawał do tego.
Konsekwencjami przykrymi
mogłoby się skończyć to dla firmy, w której
pracują.
Tamten machnął ręką i przymknęli oko na te
nieścisłości.
Odtąd ludzie, którzy w tej miejscowości się
znajdują
mają problemy z mapą. Ona sprawia im
trudności
w zlokalizowaniu dalszej drogi, bo ta się
urywa.
Jest przesmyk przez góry, ale jest
nieduży.
Chłodną zimą gruba czapa śniegu go
zakrywa
a droga, by dojść do niego, lubi się
wydłużyć.
A miasteczko?
Utrzymywało się z zabłąkanych turystów,
podróżników.
Serwując wspaniałe dania i dając
schronienie.
Odwiedzało tę okolicę ludzi mnóstwo i bez
liku
w dziwny sposób znikali, a nawet ich
cienie!
Restauracja
Pomieszczenie prezentowało się w środku
doskonale.
Sosnowe drewno, krzesła w tapicerskie
obicia.
Jednym słowem schludnie i czysto. Opisując
zdrobniale:
można było porządnie zjeść. A do
wypicia?
Były różne alkohole, które miały miejsce za
kontuarem
także była możliwość zamówienia ich do
stolika.
Lokal nie był jakimś podrzędnym barem
to też nastrój domowy tutaj nie zanikał.
W powietrzu unosiły się zapachy kuchenne
smażonych mięs, dań podawanych na różne
sposoby.
Zawierały one nieznane receptury, przyprawy
korzenne
aby podnosiły walory smakowe. Wyroby?
Były udoskonalane a jakość się ich
polepszała.
Gdy ktoś spróbował tych wspaniałości lub
dania
gorączka jakaś przedziwna go ogarniała
która sprawiała, że zmieniał się nie do
poznania.
… i chciał jeść więcej!
Tajemnice
Nocą kelner puścił kogoś tylnymi
drzwiami.
Kogoś, kto był barczysty i bardzo
zbudowany.
Gdy zamykał drzwi, skrzypnęły zawiasami
uderzając hałaśliwie o próg drewniany.
Mężczyzna zszedł do piwnicy po schodach
w zniszczonych butach w fartuch
obleczony.
Stąpając po szczurzych stęchłych
odchodach
w obuwiu z wyschłą krwią zbroczonym.
Począł ostrzyć wielki topór, noże i
tasaki
z kamienia szlifierskiego iskry się
sypały.
Przygotował olbrzymie i pokaźne haki
które na grubych powrozach wisiały…
Restauracja (późna pora)
Goście przerzedzali się, gdyż późna już
pora była.
Idąc spać w wynajętych noclegach
pozostała tylko garstka gdzieś na
tyłach…
Prowadząc do późna ciekawe konwersacje
i herbatę popijając z filiżanek z
porcelany.
Nic im nie mówiąc, zamknięto restaurację
aby nie wszedł ktoś niewygodny i
niepowołany.
I nagle zapada się drewniana podłoga!
Filiżanki osuwają się do krawędzi stołu
który stoi już na krzywych nogach.
A siedzący przy nim spadają do dołu.
Na twarzach nie gości uśmiech, a rodzaj
przerażenia.
Zdezorientowani popadają w panikę!
Potem już słychać tylko odgłos uderzenia
który był ciężkiego upadku wynikiem.
Ciemność i cisza w piwnicy panuje.
Jedynie kobieta przytomność odzyskała
wzrok jej martwo po ścianach wędruje.
Próbuje przypomnieć sobie, jak się tu
dostała?
Oczy przyzwyczajają się pomału do mroku
zauważa obok siebie swoich towarzyszy.
Od tego uderzenia jeden jest w krwotoku
nieprzytomny, drugi leży w ciszy
i nie rusza się, nawet mu nie drgną
koniczyny.
Być może nie żyje, bo oznak życia z siebie
nie wydaje
a na sinym ciele pojawiają się
wybroczyny.
Wspomnieć należy iż sama zostaje
w tym pomieszczeniu.
Chce krzyczeć ratunku albo pomocy
wiele rzeczy traci jednak na znaczeniu
tejże ciemnej jakże głuchej nocy.
Nasłuchuje, ktoś do niej się skrada!
Słyszalny jest szelest w głębi
korytarza.
Kroki niezwykle są szybkie, wypada
powiedzieć że bardzo przeraża
ją widok jaki w jej oczach się ukazuje!
Rzeźnia
Mężczyzna wielki, barczysty
pochylił się nad nią, ciężko sapiąc.
W fartuchu brudnym i krwistym
za szyję dużymi rękami ją łapiąc
chrapliwie wykrztusił: teraz cię uduszę.
I ścisnął tak mocno, aż kręgi szyjne
strzeliły.
Z twarzą bez najmniejszych wzruszeń.
Duże łapska biedną mordowały i potem
zabiły!
Dalej potoczyło się wszystko jak w
najgorszym koszmarze!
Bez znaczenia, czy ktoś był jeszcze żywy
bądź nieżywy
miał obrażenia, czy nie miał obrażeń.
Nanizał w ciało, wbijał pod żebra hak
ostry,
krzywy.
Po kolei każdego przybysza z osobna
podciągając na sznurach, aby łatwiej mu
było oprawiać.
Z kobietą poszło prosto, bo była szczupła,
drobna
jednakże niemało trudności zaczęli
sprawiać
jej kompani, gdyż więcej trochę ważyli.
Wziął nóż do ręki i naciął głęboko
wzdłuż klatki piersiowej odsłaniając
żebra.
Znów ze zmiażdżonego oczodołu wypłynęło
oko
stojąc w ciepłej krwi, nie poszedł się
przebrać
ale…
wyjął z rozciętego brzucha jelita
które spadły na ziemię i głośno
plasnęły.
Co dalej? Lepiej nawet nie pytać.
Ostre noże jego dłońmi cięły
następne partie ciała.
Porcjował na kawałki, sortując
starannie.
Siekiera kości twarde rąbała
sprawując się nienagannie
gdy trzymał ją i nią się zamachnął!
Rozbierając ludzką istotę na drobne
fragmenty.
Tu urwał kawałek, tam tasakiem ciachnął
i z ofiar pozostały tylko elementy.
Po co!?
Mięso trafia do chłodni, stamtąd biorą je
kucharze
smażąc na gorącej patelni jego skrawki!
Reszta jest pieczona w piecu lub ląduje w
garze!
Potem warzywa, dekoracje i inne
poprawki.
Tak przyrządzone, mknie na tacy klientom
podane
z uśmiechniętą twarzą kelnera, który je
przynosi!
Towarzystwo jest usatysfakcjonowane
zjada smacznie i o większą ilość prosi!
Stół na tyłach w drewnianej podłodze
posiada zapadkę
i co noc ktoś wpada w piwnicy do dołu!
Codziennie grono gości zjada dania i chce
dokładkę
a w nocy znów filiżanki osuwają się do
krawędzi stołu!
A tam!? Rzeźnik umiejętnie dobija tych, co
jeszcze żyją.
Gościnne miasteczko, a sekrety w sobie
skrywa!
W restauracji jest miło, wszyscy jedzą i
napoje piją.
Co noc są pokoje puste, gdyż kogoś
ubywa!
Mieszkańcy napychają kieszenie, wspomnieć
tu należy
iż są zamieszani w zaginięcia niczym
niewytłumaczone.
Utrzymują się ze zwykłej kradzieży
rabując każdej ofierze zaginionej
cenne przedmioty, biżuterię, zasobną
gotówkę
podróżnikom, którzy kończą w tym miasteczku
wędrówkę!
Komentarze (2)
Moją opinię znasz :-) zdolniacho :-)
U Ciebie zawsze jest co poczytać.