Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Restauracja

Początki…

Wczesne lata wojenne
głód, zniszczone mieszkania.
Szabrowano to, co cenne.
Korzystano z zamieszania
kiedy podczas nalotu bomby spadały
a wszystko na dole płonęło wybuchało.
Syreny alarmowe dosyć głośno ryczały.
Ludzie znów uciekali, gdzie się tylko dało…

Po drugiej wojnie

Gdzieś w oddali pies doniośle wyje
bezpański, zerwał się z łańcucha.
Dzieci biegają. Kogo są? Niczyje.
Rodziców jak zwykle zabrała kostucha
lub też biała dama, czarna, jak kto woli.
Z kosą na ramieniu i zakapturzona
kończąc tym samym czasy ich niedoli.
Dobra tego być może jest strona
iż ludzie w zniszczone miasto powrócili
ciesząc się z faktu, że wojna się skończyła.
Jedni dla drugich przyjaźni i mili
wspominali tych, których wojna zabiła.

Powstające miasteczko

Wielkie zbiegowisko i wielkie zgromadzenie.
Jakby ktoś nie wiedział, zaczęła się narada.
Spotkanie miało niezwykle ważne znaczenie
omawiało odbudowę miasta. Jednak wypada

wspomnieć, szukano rąk, by powziąć działania
które służyłyby jako pomoc w uzyskaniu celu
aby realizować wszelkie, nawet drobne zadania.
Do tegoż przedsięwzięcia zgłosiło się wielu

murarzy, tynkarzy, przeróżnych
rzemieślników.
Odbudowa przyniosła zamierzone rezultaty
pracę wykonano. Niezależnie od czynników
finansowych albo też jakiejkolwiek zapłaty

za włożony trud, podobnie za zaangażowanie.
Wyremontowano cały rynek, domy zrujnowane
odtąd nikt nie spał na dworze, mając mieszkanie
swoje własne. Były to jednak okolice nieznane.

Feralna okolica

Nikt tej miejscowości na mapy nie wprowadził…
Sporządzającym topografom zaginęła notatka z danymi
jeden z nich swojemu koledze po fachu poradził
by się nie przyznawał do tego. Konsekwencjami przykrymi

mogłoby się skończyć to dla firmy, w której pracują.
Tamten machnął ręką i przymknęli oko na te nieścisłości.
Odtąd ludzie, którzy w tej miejscowości się znajdują
mają problemy z mapą. Ona sprawia im trudności

w zlokalizowaniu dalszej drogi, bo ta się urywa.
Jest przesmyk przez góry, ale jest nieduży.
Chłodną zimą gruba czapa śniegu go zakrywa
a droga, by dojść do niego, lubi się wydłużyć.

A miasteczko?

Utrzymywało się z zabłąkanych turystów, podróżników.
Serwując wspaniałe dania i dając schronienie.
Odwiedzało tę okolicę ludzi mnóstwo i bez liku
w dziwny sposób znikali, a nawet ich cienie!

Restauracja

Pomieszczenie prezentowało się w środku doskonale.
Sosnowe drewno, krzesła w tapicerskie obicia.
Jednym słowem schludnie i czysto. Opisując zdrobniale:
można było porządnie zjeść. A do wypicia?

Były różne alkohole, które miały miejsce za kontuarem
także była możliwość zamówienia ich do stolika.
Lokal nie był jakimś podrzędnym barem
to też nastrój domowy tutaj nie zanikał.

W powietrzu unosiły się zapachy kuchenne
smażonych mięs, dań podawanych na różne sposoby.
Zawierały one nieznane receptury, przyprawy korzenne
aby podnosiły walory smakowe. Wyroby?

Były udoskonalane a jakość się ich polepszała.
Gdy ktoś spróbował tych wspaniałości lub dania
gorączka jakaś przedziwna go ogarniała
która sprawiała, że zmieniał się nie do poznania.
… i chciał jeść więcej!

Tajemnice

Nocą kelner puścił kogoś tylnymi drzwiami.
Kogoś, kto był barczysty i bardzo zbudowany.
Gdy zamykał drzwi, skrzypnęły zawiasami
uderzając hałaśliwie o próg drewniany.

Mężczyzna zszedł do piwnicy po schodach
w zniszczonych butach w fartuch obleczony.
Stąpając po szczurzych stęchłych odchodach
w obuwiu z wyschłą krwią zbroczonym.

Począł ostrzyć wielki topór, noże i tasaki
z kamienia szlifierskiego iskry się sypały.
Przygotował olbrzymie i pokaźne haki
które na grubych powrozach wisiały…

Restauracja (późna pora)

Goście przerzedzali się, gdyż późna już pora była.
Idąc spać w wynajętych noclegach
pozostała tylko garstka gdzieś na tyłach…

Prowadząc do późna ciekawe konwersacje
i herbatę popijając z filiżanek z porcelany.
Nic im nie mówiąc, zamknięto restaurację
aby nie wszedł ktoś niewygodny i niepowołany.

I nagle zapada się drewniana podłoga!
Filiżanki osuwają się do krawędzi stołu
który stoi już na krzywych nogach.
A siedzący przy nim spadają do dołu.

Na twarzach nie gości uśmiech, a rodzaj przerażenia.
Zdezorientowani popadają w panikę!
Potem już słychać tylko odgłos uderzenia
który był ciężkiego upadku wynikiem.

Ciemność i cisza w piwnicy panuje.
Jedynie kobieta przytomność odzyskała
wzrok jej martwo po ścianach wędruje.
Próbuje przypomnieć sobie, jak się tu dostała?

Oczy przyzwyczajają się pomału do mroku
zauważa obok siebie swoich towarzyszy.
Od tego uderzenia jeden jest w krwotoku
nieprzytomny, drugi leży w ciszy

i nie rusza się, nawet mu nie drgną koniczyny.
Być może nie żyje, bo oznak życia z siebie nie wydaje
a na sinym ciele pojawiają się wybroczyny.
Wspomnieć należy iż sama zostaje

w tym pomieszczeniu.
Chce krzyczeć ratunku albo pomocy
wiele rzeczy traci jednak na znaczeniu
tejże ciemnej jakże głuchej nocy.

Nasłuchuje, ktoś do niej się skrada!
Słyszalny jest szelest w głębi korytarza.
Kroki niezwykle są szybkie, wypada
powiedzieć że bardzo przeraża

ją widok jaki w jej oczach się ukazuje!

Rzeźnia

Mężczyzna wielki, barczysty
pochylił się nad nią, ciężko sapiąc.
W fartuchu brudnym i krwistym
za szyję dużymi rękami ją łapiąc

chrapliwie wykrztusił: teraz cię uduszę.
I ścisnął tak mocno, aż kręgi szyjne strzeliły.
Z twarzą bez najmniejszych wzruszeń.
Duże łapska biedną mordowały i potem zabiły!

Dalej potoczyło się wszystko jak w najgorszym koszmarze!
Bez znaczenia, czy ktoś był jeszcze żywy bądź nieżywy
miał obrażenia, czy nie miał obrażeń.
Nanizał w ciało, wbijał pod żebra hak ostry,
krzywy.

Po kolei każdego przybysza z osobna
podciągając na sznurach, aby łatwiej mu było oprawiać.
Z kobietą poszło prosto, bo była szczupła, drobna
jednakże niemało trudności zaczęli sprawiać

jej kompani, gdyż więcej trochę ważyli.

Wziął nóż do ręki i naciął głęboko
wzdłuż klatki piersiowej odsłaniając żebra.
Znów ze zmiażdżonego oczodołu wypłynęło oko
stojąc w ciepłej krwi, nie poszedł się przebrać

ale…

wyjął z rozciętego brzucha jelita
które spadły na ziemię i głośno plasnęły.
Co dalej? Lepiej nawet nie pytać.
Ostre noże jego dłońmi cięły

następne partie ciała.
Porcjował na kawałki, sortując starannie.
Siekiera kości twarde rąbała
sprawując się nienagannie

gdy trzymał ją i nią się zamachnął!
Rozbierając ludzką istotę na drobne fragmenty.
Tu urwał kawałek, tam tasakiem ciachnął
i z ofiar pozostały tylko elementy.

Po co!?

Mięso trafia do chłodni, stamtąd biorą je kucharze
smażąc na gorącej patelni jego skrawki!
Reszta jest pieczona w piecu lub ląduje w garze!
Potem warzywa, dekoracje i inne poprawki.

Tak przyrządzone, mknie na tacy klientom podane
z uśmiechniętą twarzą kelnera, który je przynosi!
Towarzystwo jest usatysfakcjonowane
zjada smacznie i o większą ilość prosi!

Stół na tyłach w drewnianej podłodze posiada zapadkę
i co noc ktoś wpada w piwnicy do dołu!
Codziennie grono gości zjada dania i chce dokładkę
a w nocy znów filiżanki osuwają się do krawędzi stołu!

A tam!? Rzeźnik umiejętnie dobija tych, co jeszcze żyją.
Gościnne miasteczko, a sekrety w sobie skrywa!
W restauracji jest miło, wszyscy jedzą i napoje piją.
Co noc są pokoje puste, gdyż kogoś ubywa!

Mieszkańcy napychają kieszenie, wspomnieć tu należy
iż są zamieszani w zaginięcia niczym niewytłumaczone.
Utrzymują się ze zwykłej kradzieży
rabując każdej ofierze zaginionej

cenne przedmioty, biżuterię, zasobną gotówkę
podróżnikom, którzy kończą w tym miasteczku wędrówkę!

autor

30iel

Dodano: 2017-04-06 09:37:22
Ten wiersz przeczytano 767 razy
Oddanych głosów: 2
Rodzaj Bajka Klimat Mroczny Tematyka Życie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (2)

AMOR1988 AMOR1988

U Ciebie zawsze jest co poczytać.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »