REWOLUCJA
Już z wolna coś w sen nawraca,
lekką trawę delikatnymi łzami zrasza.
O piękna pani!
Co z bieli się wyłania niczym sarna w
swej niewinności skąpana.
Cicho...
Och, jak cicho...
To tylko dzień powoli zamiera,
wypala się jak stara świeca.
Cicho...
Och, jak cicho...
Zapomniany nieśmiertelny kwiat,
który nigdy nie zakwitnie.
O piękna pani!
Nie plam już więcej swych ust
kolorem czerwieni.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.