Robocik
Idzie robot drogą i powłóczy jedna noga,
I nadziwić się nie może, czemu nikt mu nie
pomoże.
Śrubkę zgubił biedaczysko, schylić się nie
może nisko.
Ani giętki, ani żwawy, na dodatek już
kulawy.
Pragnął zwiedzić ludzki świat, miał
człowieka za pan brat
I w dodatku szczerze wierzył, że swą wiedzę
w nim poszerzy.
Ciekaw on był nader wielce, jak wygląda
ludzkie serce.
Teraz jednak smutny przysiadł, w nodze mu
mechanizm wysiadł.
Dostrzegł chłopców w parku za nim, wzrok
utkwiony mieli na nim.
Grzecznie z nimi się przywitał i o pomoc
och zapytał.
„Tam na schodach leży śruba, jest to
moja wielka zguba,
Bez niej trudno podnieść nogę, a tu czas mi
ruszać w drogę”
Chłopcy spojrzeli po sobie, „Zaraz
pomożemy tobie!”
I za rogiem wnet zniknęli, gromkim śmiechem
tam parsknęli.
Pomóc mu nie zamierzali, niecny plan już
obmyślali.
„-Hej!Rozbierzmy go na części, on i
tak już cały chrzęści”
„-Weźmy go na wysypisko albo wrzućmy
na śmietnisko!”
„-Co ten dziwak myśli sobie! Ja na
czajnik go przerobię!”
„-Lepiej by siedział w fabryce, a nie
częściami zaśmiecał ulice!”
Robot każde słowo słyszał, ciężko z
przerażenia dyszał.
„Dłużej zostać tu nie mogę, czas
najwyższy ruszyć w drogę”.
Idzie robot drogą i powłóczy jedną
nogą...
Myśli rozczarowany wielce ”Widać nie
każdy człowiek ma serce...”
Komentarze (1)
o, ciekawy wiersz z morałem, lubię takie