Rodzina
Jeśli chodzi o rodzinę chcę zapytać,
kto w obronę weźmie w końcu te
dzieciaki,
które w drugim widzą źródło poniżenia
i nie wiedzą co to znaczy żyć bez
strachu?
Hołd rodzinie ponad wszystko, mimo
wszystko?
Wśród agresji, bezmiłości, chłodu, żalu?
Jaki w tym sens, jaki cel i gdzie to
wiedzie?
Aby młodzi, nowi też tym nasiąkali?
Blisko siebie, mimo wszystko – w
nienawiści,
wciąż zadając sobie głębsze, nowe rany,
że dla dzieci dobra? Boże! Gdzie tu
dobro?
Dobrem miłość jest i wsparcie, nie
kajdany.
Gdy rodzina bywa miejscem serdeczności,
wzajemnego wsparcia, uczuć i szacunku,
mimo potknięć, błędów, niepowodzeń
warta starań jest i pracy i frasunku.
Jeśli hasło zaś brzmi tylko dla idei,
przykrywając łzy, pogardę, strach,
nienawiść,
to ja krzyczeć będę, głośno protestując.
To choroba. Trzeba leczyć to, nie
kadzić.
Bo rodzina bywa siłą i ostoją,
źródłem wszelkich dóbr dla duszy i
umysłu,
lecz jeżeli budzi lęk i łzy wyciska
nie rodziną jest, lecz jej atrapą pustą.
Taka zgładzi już w zalążku ludzi małych
wszystko, co urosnąć w duszy pięknem
miało.
To co proste i niewinne powykrzywia,
Zniszczy ufność, radość, dobro, ideały.
Komentarze (17)
na szczęście takich patologicznych rodzin jest mało. Z
zasady miłość do dzieci jest bezgraniczna.
Jeśli ludzie się już nie kochają, ale mimo to zostali
ze sobą z poczucia obowiązku wobec dzieci - to nie
wyobrażam sobie, by mieli być dla tych dzieci źli.
Czasem jednak trzyma ich razem nie poczucie obowiązku,
ale przyczyny bardziej prozaiczne. Np. brak drugiego
mieszkania. Wtedy taki niechciany związek frustruje, A
frustrację najłatwiej wyładować na słabszych...