Rodzinne święto
wchodzę do domu
pies wesoło skacze
pełno ludzi wokoło
witają inaczej
na rosole oczopląsy
w usta parzy - znowu dąsy
zgrzytają zęby widelców
nóż piłuje rowek w sercu
kurczak dostaje gęsiej skórki
na deser podają kwaszone ogórki
z kominka ogień do mnie strzela
taka rodzinna jest ta niedziela
Komentarze (8)
oj, ta rodzinna niedziela, pozostawia wiele do
życzenia ;-) fajny wiersz, z przymrużeniem oka ;-)
Jakże trafnie to opisałaś. Pozdrawiam
Niedzielne obiady przyprawione milczeniem albo
nieważnymi półsłówkami... bardzo mi bliskie.
Dobrze, że moja bardziej rodzinna..Nie zazdroszczę..
M.
Dowcip okraszony widzeniem Duszy ,nie jest łatwo żyć
,gdy rosół jest spoiwem.Gratuluję i pozdrawiam.
no coz,niestety bardzo trafnie i bardzo pasuje do
dzisiejszego dnia..pozdrawiam
proszę zrozumieć ironię w moim wierszu:)
ładny wiersz i miłe to rodzinne ciepło...