U rodziny
Maryjka nie wie ile ma lat,
za to doskonale pamięta zimy.
Mróz. Wędrówki do lasu po chrust,
ręce przymarznięte do drewna.
Kopne śniegi, w których zginęła
jedyna ścieżka do wsi.
I strach w oczach matki,
kiedy musi podzielić
ostatni kawałek chleba.
Komentarze (13)
Przejmujące.Dobry,krótki przekaz z refleksją, a może
przestrogą?Pozdro
chyba czytalam,
tytul i puenta wymowne bardzo
i dobrze spiete;)
pozdrawiam
Niesamowita historia.Pozdrawiam:)
Dobre rzemiosło i dobrze się czyta. Słowa ładnie
obrazują i współgrają z całością. Podoba mi się
dawkowanie emocji od pierwszego aż po ostatni wers.
Pozdrawiam :)
I taki nadtał czas, gdzie chleb droższy był od
złota...byle okruszek był zjedzony z szacunkiem...a
dziś... pozdrawiam serdecznie
Świetny wiersz. Oby nikomu nie brakowało chleba i nie
trzeba było ostatniej krąmkidzielić.
Podoba sie wiersz, dobry przekaz, klimat i obraz
wiersza, niesamowita historia, z zycia.
Pozdrawiam.
Bardzo dobry wiersz :-) Pani Zołzo :-)
Miło
przeczytać...
:)
Pozdrawiam!
Mam wrażenie, że już czytałam. Utkwiły mi w pamięci
trzy ostatnie wersy.
Miłego wieczoru:)
witaj )))) znam tą technikę )))chyba
bardzo mocny przekaz (MRÓZ) mógłby być jako osobna
fraza jest przejście ))pozdrawiam autora
znam wiele takich Maryjek...o jednej moj ostatni
wiersz.
pozdrawiam:)
Smutny kawałek chleba
Dłonie składam do oklasków