rolnik wiracha...
uprawia miłość leżącą odłogiem
czule nawozi i z namiętnością
bo to powinność już jego taka
na nią się godzi rolnik wiracha
spulchnia ugory by nie zarosły
orze gdzie się da pogania konia
a na humory kapryśnej wiosny
diabłu zaprzeda nawet swą żonę
ciągle by orał siał pryskał wsadzał
konia poganiał by w zimie orać
i wysnuł morał gdy se dogadzał
że bez wsadzania można zwariować
Komentarze (15)
:))
Vitay! Nadal tu tkwisz....:) Uzależnienie to już
ciężkie.
jak zwykle fraszka z mocnym uderzeniem....:)
Uśmiechnięta farsa:) Pozdrawiam
aliści, jak nie wsadzi to i nie wyjmie, a zwariować
oczywiście, prędzej czy później każdy musi, inaczej
nie może być.
:) :) Pozdrowienia ciepłe ślę Ryś...
Udał Ci się.To lubię-niespodziewane
pointy.Pozdrowienia.
Z przekąsem ale dobrze.Konie już dawno nie pracują na
roli.Wyparła je mechanizacja rolnictwa.Dobry wiersz
Obraz ziemi i wsi jest mi szczególnie bliski.ładny
wiersz pozdrawiam
Bardzo intrygujący ten rolnik:)
Pozdrawiam
No można, aliści!
Śpiewajo że chłop żywemu nie przepuści!
A baba?
Bez wsadzania nie ma plonów.
Miłego...
He ,he z uśmiechem .Pozdrawiam.
Widzę w nim ślady prostego humoru, te które tkają
zabawne pieśni.
orał by więcej, lecz ziemi brak
mimo że rolnik to wolny ptak
Pozdrawiam serdecznie
Orze gdzie może.Bardzo fajny z uśmiechem.Pozdrawiam.