Romans
W czasach kryzysu pewien Marian
nawiązał romans w mięsnym sklepie;
uczynił to z wyrachowania,
by się rodzinie żyło lepiej.
Gdy na jaw wyszła sprawa tarła,
żona wydrapać chciała oczy.
- Przepraszam, ale mięso żarłaś
(taką ripostą ją zaskoczył).
Uczynił z siebie bohatera
metodą starą i sprawdzoną;
wszystkim wiadomo nie od teraz
- atak najlepszą jest obroną.
Komentarze (112)
Doskonale sformułowana satyra przyrównująca romans do
strawy. Zresztą, chyba tak w praktyce życia jest.
(+)
Cieszę sie, że tutaj zajrzałam. Uśmiechnęłam się z
podziwem.
Super przeczytałem z ogromną przyjemnością.
super,
pamietam takie czasy,
lubie zeberka
te zawsze mozna bylo gdzies wyzebrac :)
Swietnie, ze mnie przywiodla tutaj Alka. :)))
Moje klimaty, super wiersz!
Pozdrawiam serdecznie :)
A trzeba było przejść na weganizm:-)
Super wiersz z dosadną pointą :)
Pozdrawiam serdecznie.
Świetny wiersz, zgadzam się w zupełności... ja bym
oczy wydrapała :D
Pozdrawiam cieplutko :)
zgadzam się z Tobą ..a jednak powinna oczy wydrapać
...
uśmmiałam się, ale całkowicie się zgadzam;)
pozdrawiam serdecznie:)
celnie!
Jakże to prawdziwe brawo ;)
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie ;)
Celna satyra, z danymi czasami w tle. Coś w tym jest,
to fakt...
Fajnie zajrzeć do dawnych wierszy czasem, tylko
gorzej, że kiepsko z czasem, no nic lecę w real, bo
obiad czeka, miłej niedzieli życzę krzemAnko :)
Wraz z tym wierszykiem wróciły wspomnienia z czasów
kolejek za wszystkim: produktów "wystanych",
"wykombinowanych", "załatwionych". Z ogromnym
uśmiechem za Twój temat i wierszyk. Buziaki.
Zgadzam się z autorką w stu procentach.
Pozdrawiam serdecznie :)