Róża
Szare płyty cementowe,
błotem czarnym powalane,
powbijane krzywo w drogę,
światłem gwiezdnym przeplatane.
Kałużami migająco,
pełgotliwie trakt upstrzony,
leży róża, przemdlejąco,
kwiat już zwiędły, porzucony.
Wzrokiem, jak sęp na truchło spadam,
potem kolce w twarz przyciskam,
kwiat nadzieję w dłoń układam,
wodę czarną z żył wyciskam.
Pąk ten, w kryształowy wazon wsadzę,
zewłok czarny, krwią zaschnięty
i do życia go zawołam,
bo miłością jest zaklęty.
Jest to dla mnie jak wyzwanie,
by obudzić kwiat dla świata,
losy róży, losy moje,
życie w węzły pozaplata.
I prężąca się łodyga,
co sokami zdrowo tryśnie,
radość w moje żyły wtłoczy,
w sercu moim iskra błyśnie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.