Róża a irys
Dla wszystkich "ślepych" chłopców :]
Wokół,gdzie spojrzeć - czerwone róże,
dumne jak pawie,zawsze na górze.
Amantów wabiące,jedyne piękności,
w serce kłujące bez żadej żałości.
Iluzją cukierki jak smutek rozdają,
uciechę wielką z przykrości czyjiś mają.
Nie chcę być różą,nie dla mnie oklaski,
podziwy na scenie i te zbędne wrzaski.
Cudowną na zewnatrz,w środku gnijącą,
plastikową powłoką tylko będącą.
Irysem być sobie,od tak wymarzyłam,
nie czarując wdziękiem,sercem leczyłam.
Promiennym kwiatem,przyjaźni symbolem,
nigdy jak róża rozpaczy padołem.
Nie być wabiącą syreną przyćmionych
żeglarzy,
ale świetlistym aniołem stojącym na
straży.
Komentarze (1)
"przyćmionych żeglarzy" zapewne znaczy zagubionych,
chociaż w pierwszej chwili skojarzyło mi sie z rumem
:-). Nawet wiem skąd biorą się opisane w wierszu
postawy. Lubimy zyskiwać w oczach kolegów, a nie ma
"lepszego" sposobu niż poderwanie pięknej dziewczyny
(niczym polowanie). Tym bardziej cieszy postawa
bohaterki wiersza.