Rozbudzeni pieszczotą
Ust oceanem czerwieni, soczyście płynę.
W namiętnej fali warg drżących, nurzać się
pragnę.
Kiedy rozkosznym grymasem, ustrajam
minę,
wciąż rozpostarte ramiona - zachłanne
żagle.
Wszak tylko jeden kierunek - uczciwie
podziwiam.
Oplatam horyzont zdarzeń - łuną
pieszczoty.
Nierozłącznie przetrwać chętni jak dwa
ogniwa,
kiedy z namiętnych warg czyni - huragan...
motyl.
Wzajemnością rozkwitamy pełni odurzeń.
Przenikające spojrzenia głaszczą
zuchwale.
Wędrują niczym turyści - ręce po skórze,
drżących palców opuszkami współtworząc
balet.
Dłoń zwinnie kaskadą piersi - w czeluście
prosto.
Falują biodra w rozkoszy - dygocząc
dreszczem.
Czy tama uniesień puści, czy dalej
non-stop?
Nieokiełznany już okrzyk - tak, tak, tak
jeszcze!
Komentarze (33)
Hmm piękny, gorący erotyk :)
Pozdrawiam serdecznie.
umiesz pięknie pisać o miłości
Piękny erotyk Arti. Przeniosłeś w świat rozkosznej
wyobraźni :) Pozdrawiam.