Róże
na rozstaju serc
na przeciw ciebie
by poczuć się jak w niebie
i nie zranić siebie
skruszyłaś moje serce
w kamień zamienione
w smutku roztopione
wszystko już skończone
ta łza to nie żal
bo było i nie wróci
poszło gdzieś w dal
resztki mi wyrzuci
jak ocean stare śmieci
co dryfowały jakiś czas
już słońce nie zaświeci
już nie będzie więcej nas
umarłem i mnie nie ma
więcej zła się nie da
okryj mnie przekleństwem
nie zabłysnę męstwem
zabłądziłem i nie znajdę
drogi co mi radością
choć Cię nadal pragnę
bardziej darze złością
wszystko już skończone
w lico wryte znakiem
co mi żyło domem
każdej strony wrakiem
w lustrze nie ma mnie
choć naprzeciw stoję
starym szczęściem śnie
w zimnym nurcie tonę
po nas tu zostanie
trochę ciepłej woni
zaśnij już kochanie
blisko mojej skroni
bo gdy oczy patrzą
świt ledwie wyjrzawszy
wrony głośno kraczą
prawdy zań ujrzawszy
że mnie obok nie ma
choć ta pościel ciepła
nic do powiedzenia
nić chytrze już pękła
śnij śnij w potępieniu
ulżysz memu sumieniu
odejdziesz wraz ze mną
i róże moje zwiędną
Komentarze (6)
Witam.Twoje myśli ładnie wylewasz na papier. Myślę że
wielu z nas, tu to robi, opisując własne dramaty,
radości, żale. Dobranoc
Bardzo piekny wiersz pełen piękna i cudownych metafor.
widać kunszt autora i chęć wybicia się na szersze
wody.
Rzeczywiście klimat utworu dramatyczny z powodu
prostoty. Ot taka rymowanka.
Zawsze warto marzyć, marzenia się spełniają.
Pozdrawiam
Pisze co czuje. Nie obchodzi mnie forma, tylko
przesłanie.
Same rymy gramatyczne (częstochowskie)raz żeńskie, a
raz męskie i w dodatku przegadany