Rozgniewana burza
Niebo - pomarszczone chmurami;
burzowe, skłębione, ogromne.
Groźnie znikające za górami,
jak panienki niewinne i skromne.
Wirujący kłębek złości-
to potężna moc błyskawicy.
Złocisty warkocz jasności,
długości - nikt nie zliczy.
Jęk i płacz nieba okrutny.
Moc rzuca iskry w locie.
Tancerz nieuchwytny a smutny,
ciska błyskawice o nitkowym splocie.
Przezroczyste sznureczki wody.
Fastryga niebiańskiego krawca.
Moc przeróżnej urody -
perełkowy ogon latawca.
Nagle – koniec burzy jest.
Słońce mruga wśród gór.
Wiatr zabrał zimny deszcz;
powstał dywan z pogodnych chmur.
Komentarze (9)
Przezroczyste sznureczki wody.
Fastryga niebiańskiego krawca.
Moc przeróżnej urody -
perełkowy ogon latawca.
wysublimowane metafory
lekko napisany - wcale nie taki zimny
ładnie, obrazowo i ciekawie :-)
Dziękuję za miłe słowa.Pozdrawiam i życzę cieplutkich
dni.
Marylko dzięki za opis jest przejmujący.Aż mi się
zimno zrobiło.
Bardzo obrazowo piszesz, działasz na wyobraźnię każdym
słowem... Pozdrawiam ciepło.
pięknie opisałaś burzę -żywioł grożny i piękny
bardzo ładny wiersz - pozdrawiam:-)))))
Piękne metafory!
Pozdrawiam:)
poetycko o wybrykach natury
Dzień dobry. Bardzo ładnie dobrane słowa o burzy.
"Złocisty warkocz jasności, długości - nikt nie
zliczy". Pięknie. Dobranoc