Rozgoryczona
Proszę Pani, proszę Pana,
czy Państwo myślą, że ja tak bez
pożegnania?
Że tak sobie odejdę,
pójdę w siną dal, ciepły kącik znajdę?
O nie moi mili,
niech się Pan na uśmiech nie sili.
Ja - Panna LATO, czekam
na odprawę godną, przecież tak długo
zwlekam,
aż mi pięknie podziękujecie,
do mych stóp padniecie i w pokłonie
przyznacie,
że tego roku się postarałam,
w każdym mym miesiącu dni pogody dałam.
A wy mi w zamian co?
Wieczne pretensję, że pada, że to, że
tamto.
Zmęczona przed Wami staję,
ostatnie promyki słońca za dnia rozdaję.
Idę sobie na południe,
Tam mój dom, gdzie żyję ciepło i
wygodnie.
Nikt nie narzeka,
nikt nie grymasi, pół świata na mnie
czeka.
Nawet uśmiechu, ni grama,
ni krztynę, odchodzę smutna i sama.
Po mnie jesień przyjdzie,
będzie padać i wiać, zima sroga
nadejdzie.
Moja siostra wiosna,
mój powrót zapowie, bo pora to radosna.
Będziecie żałować,
że odeszłam już, tęsknić i wyczekiwać.
Dzisiaj jeszcze jestem...
a jutro już mnie nie ma.
Komentarze (1)
W tym roku już chyba nie zdążę, ale bądź pewna, że w
przyszłym roku, tak Cię pożegnam, że doznasz szoku.