Rozliczenie
Kurczowo trzymam się zasłony nocy,
bojąc że świt przegoni demony dające
ukojenie.
Zamykam oczy lecz słonce wygrywa,
wślizgując się z ironicznym uśmieszkiem pod
zaciśnięte powieki.
Upadam, jak wiele razy wcześniej.
Leżę tak z twarzą w błocie, na łożu z kurzu
i mchu.
Tętent myśli galopujących jak na znak,
sprawia ból.
Złowrogie refleksy poranka wyświetlają na
wewnętrznej stronie powiek kadry z filmu,
którego nie chcę oglądać.
Z żył wyciekają resztki odwagi.
Tylko wiatr, niczego nieświadomy wesoło
tańczy, bawiąc się strzępami sukienki
utkanej ze wstydu i łez.
Podnoszę się, jak wiele razy wcześniej.
Znów staje naga w obliczu kolejnego dnia,
łaskawy pozwala przywdziać zbroję
wykuta z nadziei.
Już tylko mała blizna znaczy ślad,
w szarej aktówce z opisem "Rozliczenie".
Komentarze (15)
anna - zgadza się.
Amorku - fajnie:)
wojtasku - bardzo dziękuję, nie smutaj się - stawiam
na nadzieję.
BaMal - masz rację.
krzychno - każde wczoraj należy do przeszłości:P
Donna - wielkie dzięki.
Pozdrawiam Was wszystkich, spokojnego wieczoru:)
Witaj. Swietny wiersz, porusza kazdym slowem. Moc
serdecznosci.
czyżby rozliczenie z przeszłością:)
tak nie do końca jestem przekonany:)
Pozdrawiam:)
codzienny rytuał i tak od nowa Pozdrawiam:))
Ślicznie poprowadzona myśl z przyjemnością poczytałem
chociaż zrobiło mi się smutno jednak łudzę się,że i u
Ciebie nadzieja zwycięży.Pozdrawiam miłej niedzieli.
Fajnie tak uwalić się w mchu :)
codziennie tak wstajemy nadzy przed nowym dniem
Ciekawe :) Pozdrawiam serdecznie +++
Witaj Asiu :)
A kuku - wróciłam. Pozdrawiam
:))
poczytałem :)
:)
Remi S: A kuku - tutaj. Pozdrowienia
Ciekawa proza, zamknąłem oczy i nic, a gdzie Ty
jesteś?