Rozmowa z Bogiem. Pośmiertna.
A jednak skoczyłam.
Cholera.
Walnęłam głową o twardy asfalt.
Czaszka rozprysła się na dwoje.
A ja nie chciałam!
Daję słowo na życie..!
Chociaż, nie...
... Bo czy ja już go nie mam?
Tak, wiem... upominałeś.
A ja olewałam.
Mogłabym go teraz pokochać.
Gdybym wiedziała.
Teraz stąd wszystko
niby...
wydaje się prostsze.
Co? Nico.
Czaszka pękła,
Duch uleciał.
(jak z balona przebitego)
Wyfrunął do góry.
Tam, hem, hem...
W siną dal.
I teraz jestem tu.
Cholera.
Dobrze, dobrze- nie przeklinam.
Komentarze (2)
Ciekawe, zaintrygował mnie szczególnie, bo widzę
podobieństwo do swojego - "Liberum Deus, nasze
grzeszenie". Widzę, że mimo inszego podejścia do Boga
niż ja, ujmujesz to w dosyć dramatyczny sposób
Wiersz kontrowersyjny. Mnie podoba się forma w jakiej
napisany został wiersz, jednak niektórym może się nie
spodobać sposób w jaki zwracasz się do Boga. No i
przeklaństwa. Nie każdy zrozumie sens wiersza. Mnie
jednak on się podoba za to, że próbujesz nawiązać
kontakt z Bogiem i robisz to tak, jak robi to
przeciętny człowiek, nie wydziwiasz. Poprostu
naturalnie:)