Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Rozmowa z zaklętym w myśl

W bezczynności trwam.
Nie wiem jak Ci to powiedzieć mam.
Cisza ma Twoje imię.
Schnę.
Usta milczą, serce krzyczy.
W niesłonej rozpaczy
i słodkiej goryczy,
Tęsknię.
W beznadziei wciąż tkwię.
Ociemniałam choć wciąż patrzę,
lecz czy widzę,
sama nie wiem.
Szósty zmysł uleciał,
widział
jedynie Ciebie.
Myśli kłębią się jak deszczowe chmury na niebie.
Usłysz...
usłysz me wołanie...
Dojrzyj oczy ku górze wzniesione,
podkrążone,
tylko o to proszę.
Jeśli zejdziesz, tu, do mnie
weź ze sobą łódkę.
A przy okazji kalosze,
bo droga wiedzie przez morze.
Suche, mogłoby być głębokie,
gdyby na każde wspomnienie o Tobie,
spadła z mych powiek choć jedna łza.
I smutek, i gorycz, rozpacz i złość.
Czy łączy nas coś?
Nie wiem napewno.

Straciłam.
Nie rękę,
nie nogę.
Serce w piersi bije,
w głowie myśli niczym żmije
wiją się.
Życie oddać
za jedno spojrzenie Twoje.
Gdybym mogła Cię ogrzać,
sprawić, że drgnie
serce... moje.
Ożywić Cię
i siebie życiu przywrócić.
Bym znów mogła radosne piosnki nucić.

Coraz częściej przychodzi mi na myśl,
że wciąż jesteśmy tacy sami.
Gdziekolwiek bym była,
gdziekolwiek ty byłbyś,
zawsze przeszłość
będzie przed nami.
Myślę o Tobie,
lecz Ty nawet nie muskasz mnie
myślami.
O kim zatem są sny Twe?
Nie ja w nich jestem,
wiem.

A przyszłość?
Nie ma w niej nic.
Pustka
i szklanka
od wielu już dni.
Jesteś idiotą.
Tak samo głupi
i samotny jak ja.
Ślepy choć wzroku nie tracisz.
Co powiedziałbyś,
gdybyś mnie taką zobaczył?
Co powiedziałbyś,
gdybyś się dowiedział?
Osłodziłbyś
mi swą obecnością,
chwile myślami przepełnione?
Przemilczane, załzawione.
Przysłałbyś
mi ze swą dobrocią
Anioła Stróża
ze skrzydłami niczym zroszona róża
rozchylająca się w blasku jutrzenki?
Stworzenie
co modlitwą strzeże...
Czy wysiłek to nazbyt wielki,
przyjść?
Przyjdź zatem we własnej osobie, proszę.

Zejdź na tę ziemię,
deszczem obmytą,
w słońcu skąpaną.
Wróć do domu,
otwórz oczy,
ocknij się wreszcie,
przez to życie spędzam w areszcie.
Zatopiona w cieczy,
nie pozwalającej mowić do mnie nikomu,
przez pamięć, co jest raną,
niegojącą, odkrytą.
Błagam, opatrz mnie.
Pociesz...
Chociaż
cień nadziei...
bo z tym nie potrafię
pogodzić się.
Niewiele już mi pozostało,
czas wypełniony myślami,
głowa zapełniona wspomnieniami.
Uwolnij i zamaluj na biało.
Słyszysz?!
Proszę...
inaczej zwariuję
i do Ciebie dołączę.

autor

Half Moon

Dodano: 2009-04-07 23:01:13
Ten wiersz przeczytano 575 razy
Oddanych głosów: 3
Rodzaj Nieregularny Klimat Smutny Tematyka Samotność
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (2)

largo407 largo407

..niezły manifest,a może ewokująca modlitwa...

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »