[ Rozmowa ze słońcem ]
nocą słońce się wychyla
i prosi abym je schowała
obok siebie w pościeli
powiedziało mi że tam za tą linią
samotoności ugaszana jest namiętność
Zwierzyłam się
i twarzy nie zakrywałam nieśmiale
brudną poduszką od łez
chciałabym aby wycieraczki przy schodach
czuły sie bardziej dowartościowane
i mi będzie pewniej stawiać krok
między innymi krokami
Aby on mnie nie namalował
ze swojego snu jak inne
nie malował rąk ani ust,
nie malował pustki
Aby mnie w nich nie upijał
i nie rozkazywał tańczyć z wspomnieniami
Chciałbym aby za sny
nikt nie pobierał pieniędzy
Mówiłam z przymkniętymi oczami :
Najgrosze uczucie to ginąc
W Twoim blasku
i błądzić w snach
Najtrudniej otworzyć drzwi tutaj Bogu i
zabijać
Na kolanach Cię błagam Słońce
kiedy zejdzie na ziemie
nie dawaj mu do ręki broni
bo może przestać istnieć
jak każdy
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.