Z rozmyślań schizofrenika
Dzieci śmieci, śmieciami
Bawią się na co dzień
Dzieci bogaczy, śmieciami
Stają się na weekend
A ja rozmyślam nad życia sensem
Stłamszony monotonnością ja
Ciągle to samo nic się nie zmienia
Niepewna przyszłość i złe wspomnienia
Usiadłbym teraz na skraju tęczy
I wolno sączył wina dzban
Machając, brodzić w chmurach stopami
I suszyć zaraz o letni wiatr
Motyle wzlecą, aż po sam błękit
By upaść nagle na samo dno
Burzę nie w chmurze, ale kałuże
Tuptając czynie tęczowy krąg
Bo z tym tankowcem i świat zatonie
Jedna zapałka i wieczny swąd
Komentarze (4)
niech Cię otuli zapach tęczy.....
jest w Twoim wierszu dużo ciekawych porównań i
przenośni... ale... przeczytaj wiersz nagłos. Jak
brzmi? Jak wiersz czytany przez przeczkolaka
tatatatata tatata tata, tatatata tatata i tak w
kółko...
A może zrezygnuj z rymów - wiersze nie muszą ich mieć.
Zburz również ten rytm, który jest zbyt monotonny...
Szkoda, bo taki letnio motyli Twój wiersz, miłoby się
czytał... PS. Mało schizofreniczny jak dla mnie
żyć chwilą - to jest to co ludziom dzisiaj ciężko
przychodzi. trudno oderwać się od rzeczywistości . +
Wiersz dobrze napisany Monotonia zabija nie tylko
schizofrenika bo działanie daje zdrowie , uwalnia z
zamkniętego świata otwiera na innych ludzi także
uczucie Taka moja refleksja + pozdrawiam