Rozmyślanie Nad Ludzkim Losem
Idzie człowiek w mieście drogą .
Idzie bo trzeba coś kupić ,trzeba przecież
jeść .
Zatacza się ,podpierając swą kulawą nogą
.
Staje na skraju drogi czekając by móc
przejść .
Zapala się zielone światło ,a on rusza
niezdarnie .
Idzie by móc zdążyć ,po policzku spływa mu
bólu łza .
Ulica szeroka ,a czasu mało ,cały tłum się
na niego garnie .
A drugi deptak tak daleko , asfalt śliski
po deszczu jak lodowa kra .
Idzie spiesząc się na drugą stronę ,nagle
potyka się i upada .
Tłum ludzi przepływa obok ,omijają go jak
woda omija przeszkodę .
Nikt się nie zatrzymuje ,nie pomoże mu
,nawet słowem nie zagada .
Człowiek leży ,jego nogi podjeżdżają
,deszcz wylał na drogę wodę .
Leży nie mogąc się podnieść ,auta warczą
jak złowrogie psy .
A on leży ,myśli i marzy ,słychać jego
westchnienie .
Może któryś nie wytrzyma ,zwolni hamulec
doda gazu
I skróci mojego życia cierpienie .
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.