Różowy
Nalej mi więc mleka do krwi
niech wreszcie zrozumiem,że jestem.
Ten gest, który kazał mi żyć...
Czy był aż tak ważnym gestem?
Róż, który jawi się tu
jest
jak lustrzanne marzenia,
z których wciąż smieje się Bóg
choć sam
napisał nam temat.
Pomyśł
zanim zrobisz jakiś gest.
Pmyśl
czy to wszystko
wciąż ma sens.
Może jesteś tylko tłem?
Może jestes tylko Bogów snem...
Ileż to razy zwykły świt
wciąż zaskakuke cię czymś nowym.
Wtedy się czujesz jak krzyk
ten krzyk co początkiem był mowy.
I budzisz w sobie dziki zew...
Zew co wyzwala pragnienia,
których boisz się sam bo są
z peryferii sumienia.
Dlatego
budzisz sie ze snu.
Dlatego
uciekasz od jawy.
Lecz
nic nie zmieni
się TU
i nic się TU
nie poprawi...
Nawet ten róż...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.