Rozpacza pisany...
...a ja tkwie bez kropli nadzei przy umierajacym ojcu...
Jestem przy twoim lozku,
w pustym,szpitalnym pokoju,
gardlo scisniete rozpacza,
bezsilnosc bez sily wyboru...
Nie mozesz jak dawno temu
zaplesc mych wlosow w warkocze,
mej duszy coraz ciezej,
a sercu coraz mroczniej...
Gladze twa dlon woskowa
i grymas bolu na twarzy,
a tak mi przyrzekales,
ze zlego nic sie nie zdarzy...
Tak sie cieszylam niedawno
na spacer z toba isc,
opadla moja nadzieja
jak suchy,jesienny lisc...
Tak bardzo nie chce, bys cierpial
i krzyczec moglabym z zalu,
ze zycie z ciebie ucieka,
odchodzisz od nas pomalu.
Otwierasz oczy zmeczone
-tego nie powiem nikomu,
jak serce na pol mi pekalo gdy
wyszeptales...
Coreczko-zabierz starego ojca do domu...
Nie moge ojcze,nie moge,
a widze,ze gdzies sie wybiera
i nagle dotarla swiadomosc-
Boze-moj ojciec umiera!
Gdzies w dali jakas muzyka
i dzwon koscielny dzwieczy,
a gora, co stoi przed oknem
w dziwnym odglosie jeczy...
A ja wpadam do pustki,
do dolu,gdzie strasznie zimno
i musze to przeciez zrozumiec
-niedlugo nie bedziesz ze mna...
Juz wiem jak boli pustka,
jak krwawi przebite serce,
jak smierc zaglada w oczy,
jak kradnie sile-mece...
Trzamam twa reke woskowa
i coraz zimniej nam obu
gdy wezmiesz oddech gleboki
ja-musze oddac cie Bogu...
Gdzie wtulic mysli szalone?
Moze Ty Boze to wiesz?
Pomoc jedynie moze
rozpacza bezladny wiersz...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.