Rozpętanie...
Myślałam, że jest ciemno...
I było...
Myślałam, że jest cicho...
Za cicho...
Zrobiło się jakoś dziwacznie.
Ta cisza stała się zbyt głośną, aby
ktokolwiek mógł ją usłyszeć...
Ten zapach stał się zbyt ostrym, aby
ktokolwiek mógł go poczuć...
Usiadłam w oknie.
Wyczułam gwałtowną zmianę pogody...
Powiedział, że nie przyjedzie...
Duchota zamieniła się rolami z wiatrem.
Zaczął on groźnie poruszać drzewami.
Cisza zamieniła się z hałasem.
Ciemność...
Z błyskawicami...
Myślałam, że przyniesiesz mi spokój dnia
Uśmiech na twarzy...
I pogoda już się nie zmieni...
A Ty...
Zaprosiłeś tu wiatr, aby w mym sercu znów
zapanował chaos.
Powiedziałeś „nie wiem”...
Błyskawica!
Powiedziałeś „idę”...
Rozległ się grzmot...
Zapanowała przezroczysta cisza...
Odszedłeś...
Zastąpił Cię deszcz.
Upiorna ulewa mych łez!
W mym sercu zapanowała burza...
Dokładnie ta sama, na którą to patrzę...
Najpierw żartowałam, że nie chcę mych
urodzin...
Teraz modlę się, aby ten dzień nigdy nie
nadszedł!
Z mych oczy kapie suchy deszcz...
Tajemniczym sposobem rzeka mych łez zalewa
ten świat...
Mroczny rytm...
Kap...
Kap...
Kap...
Zamieniam się w jezioro...
Zatapiam swe serce...
Powstrzymuje burzę...
Już więcej jej nie chcę!
Przyjedź...
* * * *
Zamykam okno...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.