Rozpięty ...
Rozpięty na masztach uczucia i rozumu,
Rozciągnięty jak guma na moment przed
zerwaniem.
Piję gorzką herbatę bez rumu,
A uśmiech mój - wewnętrzne konanie.
Na zewnątrz skorupa, tylko nerwy w
środku.
Na nerwach mych grać można niczym na
gitarze.
Jak żyłka, napięte, w wędki kołowrotku,
Jęczą z wysiłku, choć drgać im nie każę.
Gdy tylko maska na chwilę opada,
Wołają - "Nienormalny, toż to istna
zdrada!"
By smutek mój ukryć, formą się okrywam,
Przyjaciół mych parzę jak młoda
pokrzywa.
Ach kiedy przyjdzie ta chwila konieczna,
Gdy jeden z masztów, scięty u podstawy,
Legnie jak jakaś chimera bajeczna.
Co będzie ze mną? Ach! Jestem ciekawy!
Rozum chce zapomnieć i odwrócić głowę,
Serce wciąż kochać i spoglądać za nią.
Co wybrać? Co rzucić? Odjęło mi mowę!
Ty szczęścia mi dodasz, szlachetna nirwano.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.