I rozpłakał sie lud
Idąc na śmierci krzyż,
pomyślał Jezus czyż,
odkupię czynem swym,
wszystko co w świecie złym.
Wahania było moc,
aż skryła ziemię noc,
błyskami dając znak,
że wiary ciągle brak.
Zapłakał wówczas lud,
potrzebny był mu cud,
a ten się nie wydarzył,
bo naród ciągle marzył.
Że czyjeś utrapienie,
odkupi im istnienie,
śląc wrażeń mnogość iż,
to ich jest właśnie krzyż.
I Jezus w tej marności,
dał przybić własne kości,
dla zwykłych to debili,
co w kłamstwie ciągle żyli.
Aż po dzisiejszy dzień,
tej śmierci ciągną cień,
łaskawie chwaląc to,
że ktoś chciał zwalczyć zło.
A oni, prosty lud,
wciąż czekać chce na cud,
bo woli jak ktoś inny,
jest zawsze czemuś winny.
Komentarze (5)
Trafne spostrzeżenia,ciekawie napisany
No cóż, biedny mały ludek, jak mróweczka, a
podskakuje, szumi , walczy, zamiast miłością się w
życiu kierować i dobrem wszelakim.
hmm... wymowna puenta i niestety prawdziwa....
Trafne spostrzeżenia, najwygodniej jest poszukać winy
poza sobą.
Bardzo dobry wiersz i temat zawsze
aktualny...Pozdrawiam serdecznie i Duży Plus.