Rozstanie
Ach, do widzenia, żegnaj kochanie
Tu pozostanie szklanka i but
Majtki zwinięte, placek zakalec
Dziura w podłodze – ma analiza
Ma analiza i wieczny głód
Jak certyfikat naszej miłości
Leży na zlewie zbłąkany włos
Zjadłem go dzisiaj, czując Cię w sobie
Twą kość i wargę kładąc na stos
Mijają sobie powoli lata
Gdy zegar tyka, słyszę Twój głos
Starczo-chrapliwy coś mi wytyka
Niecne uwagi kładąc pod nos
Ciało rozszarpią kruki i wrony
Gdy brak pieniędzy na cenny żart
Więc do widzenia, moje kochanie
Golę się rano, gładząc swa twarz
Kiedyś pokażę, kiedyś zwyciężę
Z mych ust popłynie najsłodszy miód
Lecz nie czekałaś na me sukcesy
Dlatego siedzę, wąchając but
W telewizorze starzec darmozjad
Śmieje się, dzieci tnąc piłą wpół
Strzelam kanały, te same twarze
Oskarżycielsko rwą głowy kur
Pociągi milczą. Milczą słuchawki
Tęsknię za seksem, którego brak
Szklane popiersie, stojąc na stole
Pyta się okiem: dlaczego tak?
Czemu tak właśnie dzisiaj być musi
Pyta się kot mój, chomik i pies
Obcinam ogon jednym i drugim
Aby nie uciąć co cenne jest
W lodówce zimno. Choć cielęcina
Z jogurtem z rana kłóci się wciąż
Widzisz co stało się, Ukochana
Odeszły nogi, pozostał mąż
W głowie komputer analizuje
Skleja wypowiedź i zęby psa
Lecz Ty, niedolo, z sufitu patrzysz
Grozisz mi dłonią, co sens swój ma
Nie dam się nigdy jednym i drugim
Co chcą umoczyć wargi we krwi
Cierń w boku stary znów się odzywa
Cierń, który dawno już w boku tkwi
Chleb zjadam swój i ziemniaki
Polewam sosem smutny swój los
Zimna herbata, gaśnie papieros
Za oknem bloki, jak niemy cios
Pije i myślę – dalekie pola
Gdzie za trawami kochałaś mnie
Gną się w ukłonach spróchniałe drzewa
A trumny ze mnie znów śmieją się
Obciąłbym ręce, obciąłbym stopy
Patrzył, jak wewnątrz ściele się rak
Lecz analizy moje wnikliwe
Sprawiły, że znów odwagi brak
Ach, do widzenia, żegnaj kochanie
Tu pozostanie szklanka i but
Majtki zwinięte, placek zakalec
Dziura w podłodze – ma analiza
Ma analiza i wieczny głód
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.