Rozterka
(żeby NIKT nie musiał przejść tego, co ja...)
Znów natchniona nadzieją miłości,
Uśmiech spędza smutek z twarzy mej.
Czy ona na dobre w mym sercu zagości?
Ty powtarzasz mi wciąż: śmiej się,
śmiej.
Moje oczy zaczynają wierzyć w to co
widzę
Moje serce ślepo wierzy w miłość Twą.
Drzwi szeroko otwarte, lecz uważaj –
nienawidzę,
Gdy ktoś mnie okłamuje, nie wierzy w miłość
mą.
Ja Tobie wierzę, mam nadzieję że Ty mi
też,
Choć Ona chce nas skłócić i rozdzielić.
Nie uda jej się – chyba że tak bardzo
chcesz,
By moja twarz nie potrafiła się weselić.
Nie potrafię się uśmiechać, kiedy przy mnie
nie ma Ciebie,
Nie potrafię przestać myśleć o oczach
Twych.
Kiedy jestem z Tobą czuję się jak w
niebie,
W wyobraźni widzę radość, szczęście,
łzy.
Radość – przy Tobie, łzy – gdy
odejdziesz.
Szczęście – niedoścignione marzenie
me.
Być może w Jej ramiona wejdziesz,
Być może z Tobą spędzę życie swe.
Może nie całe, lecz tylko kawałek,
Lecz fragment ten w mej pamięci zagości.
Może odejdziesz, zabierając serca
odłamek,
Nie wiedząc, jak bardzo cierpiałam z
miłości.
A co będzie, jeśli Ją wybierzesz?
Nie wiedząc, że to tak bardzo zaboli.
A co jeśli mnie zapytasz: „Czy
będziesz
Aż po grób ze mną w doli i
niedoli?”
Co wtedy odpowiem – nie wiem.
Nie chcę odpowiadać na nie zadane
pytanie.
Ale wiem jedno – czuję coś do
Ciebie
I nie będę czekała na diabła wołanie.
dla M.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.