Rozterki w samotnosci
W ciemną noc jechałem, w głębi siebie usłyszałem, skołatane myśli w środku, Lecz pokonoc sie nie dałem, wierze nadal tylko Bogu.
W najsamotniejszej samotności jak
skostniały kawałek lodu
Moje myśli zamarznięte, a na sercu dużo
szronu
W środku chaos, bunt i walka
Jadę w ciszy skołatanych myśli-jednym
słowem- pralka
Spełnione marzenia za mną w oddali
Litości Pani fortuno!- Prosiłem...
Lecz zniknęły wraz z latami
Od tej chwili jak liśc jesienny na wietrze
sie unosiłem
Nie wiedziałem którędy ma droga
Marzenia tak zmienne jak pogoda
Wyrwały we mnie dusze z marzeniami
Te małe porażki nazwane Katami
Zdecydowały w jednej chwili
Jaki dalej mój los bedzie
Lecz niektórzy sie im sprzeciwili
W tym ja, wygłaszam orędzie
To są małe rzeczy, lecz ducha wielkiej
sprawy
Nie oddam tego w życiu, to moja częsc
serducha
A Katy niech pochłoną gorzki smak swej
kawy
Bo ja nie poddam sie bez walki, wiara we
mnie bucha
Taki los człowieka samotnosci, który walczy
o drobnostki,
By ktoś go przytulił
By ktoś go pokochał
By ktoś mu zaufał
I do snu kołysał
By ktoś oddał serce
By ktoś czułe słowo oddał mu w podzięce
By nie zginął w niepamięci
Jak jego wspomnienia, uwięzione w słupku
rtęci
To wszystko początek, miliony jeszcze by
opowiadac, lecz czas sie konczy musze juz
spadac.
Lecz proszę Cie Gwiazdo, moja Mała Nadziejo
zeby legendą się stało me ziemskie małe
zyciowe dzieło.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.