Z rozważań nad bambusem w doniczce.
W ręku trzymając kubek zimnego kakao, wylewam ślad moich spostrzeżeń nad odczuwaniem. Wirtualną kaligrafią pogrążam swą siłę, tylko dla rozpaczliwej ekspresji przeżywania. Gdzieś z tylu głowy czuję nacisk, na gardle zaciśnięte napięcie i spięcie klatki piersiowej po przeciwnej stronie niż serce. Mogę tak opisać smutek, niepokój, niepewność lub zwątpienie. Tak naprawdę nie mam pewności, im więcej przeżywam im więcej wiem, tym bardziej staje się to wszystko wyraźniejszą zjawą, którą coraz trudniej pochwycić. I chyba to wszystko teraz w sobie trzymam, co pozwala mi doświadczać pewnej schizofreniczności w spójności mojego przeżywania. Bo stając w innym położeniu zauważam w sobie spokój i "en theos" rozpiera mnie w kolejnym dziele radości. Sam nie wiem, czy nie wracam do swoich nawyków z czasów 7 lat chudych. Czy zwyczajnie poddałem się bezradności nie sprawdzając czy rzeczywiście ona mnie dotyczy. Wiem tylko że nie jest mi przyjemnie w takim kształcie mojego życia. I mimo pewnych zaskoczeń, które bezwiedność mojego uśmiechu wywołują, ktoś dostrzegł jakąś jego niepełność i smutek mieszczący się w oczach. Nie wiem nawet czy to prawda, ja w moich oczach widzę tylko pigment tęczówki zlewający się ze źrenicą a ciemność jest alegorią cierpień. Czas na nowy zarys mojego życia... Tylko gdzie ja położyłem ołówek?
Komentarze (3)
jak też no tak,jeden zbiera płatek do płatka a drugi
podbiera lecz dla złodzieja nie rzeczy
niemożliwych,jak też ze świni wprost po ubiciu
,najlepsza jest świeżonka,choć rozbiór tucznika jest
ciężki,tak by w serce od razu strzelić jak Amor i
delektować się zapachem i smakiem jak życiem nie z
przeżarstwa,świni się nie gotuje tylko zaparza o
złocistym ciele która jest długa a nie baniasta w:)))
bambus urwany od korzenia
w dzień światła nie lubi
bo za długo korzenie puszcza
lecz w ciemności palmę swoją ma
pięcioliściastą
i choć jest jak kokos
omszały i nieapetyczny
zawsze nadzieję puszcza
aż miejsca brakuje w:)):)
Przetrwałem tą prozę. Pozdrawiam.