rozważania o północy
Kiedy myślę o życiu przeraża mnie strach
Nic nie potrafię nie umiem
Idę więc spać
Sen załagodzi sprawę uśmierzy ból ran
Puści w niepamięć strawę o smaku jak tran
Zaś rankiem od nowa przyniesie nam dzień
Tysiąc sto przygód... by miał co koić
sen
Komentarze (4)
Młodzieńczy optymizm przebija z drugiej zwrotki,
pozdrawiam:)
Wymowny i zaciekawił. Pozdrawiam
podoba mi się płynne przejście z pesymizmu w optymizm
:-)
Zajebisty wierszyk....szkoda, że taki krótki :)