Rozważania przy smętnej muzyce
"Rozważania przy smętnej muzyce".
12.01.2015r. poniedziałek
12:34:u00
Rozważania przy smętnej muzyce
I powstaje taki budyń,
A nawet kisiel,
Bo większość ludzi tutaj nie zajrzy,
Bo boi się, że może ktoś głupi, chociaż
uczony
Napisze coś smętnego o pastuszkach
Lub nie daj Boże o namiętnych uszkach.
Także teraz w przede dniu wiecznego
noclegu,
Jak każdego roku smęcę,
Bo wciąż w snach z jakąś dziewczyną
kręcę.
Jestem dobrym człowiekiem,
A mimo to moje uczucia są wyrzucane
I wystawiane na pośmiewisko,
Kręci was takie widowisko?
Także znów idę gdzie indziej,
Bo wiem, że nic tutaj po mnie,
Czy to w nocy, czy we dnie,
Zdaniem niektórych powinienem umilknąć,
Ale ja do ciszy tak całkiem nie umiem
przywyknąć.
Rozważania przy smętnej muzyce,
Że nawet głowa przy płacie czołowym
boli,
Ale katuję się do woli,
Kolejna muzyka, kolejna płyta,
Która kiedyś była edukacją i muzą,
A teraz przygnębieniem, rosyjskim
smęceniem.
Jestem otoczony zimnem,
Mimo, że kaloryfera dotknąć się nie da.
Idę odziany, ale nagi i bosy,
Bo pragnę czuć odrobinę ożywienia i
rosy,
Bo wy dziewczyny zadzieracie czubki swoich
nosy
I nie zauważacie mnie,
Mnie pomiędzy uczuciami,
Mnie z uczuciami,
Teraz stoję rozkojarzony w kącie pomiędzy
domami
Z zwiędniętymi różami,
Bo moja Miłość, bo ja sam zwinięty
jestem,
A nikt nie chce przyjąć,
Nikt nie chcę utulić i łzę wytrzeć.
Rozważania przy smętnej muzyce,
A ja rozpalony od namiętnej gorączki
płonę
I chyba niebawem spłonę,
Spłonę niezauważony
Przez kogokolwiek,
A może się mylę,
Może ktoś powie,
O tam ktoś umarł,
A ktoś doda pewnie jakiś menel,
Jakiś bezdomny.
A ja owszem, mimo, że żyję w rodzinie,
To jestem taki bez donny,
A w waszych oczach chyba w dodatku
Nic nie warty menel.
Nastaje zimny ranek,
A ja zapalam zapałkę
I ogrzewam się,
Bo tylko ten płomień,
Rychło nikły
Jest w stanie dać mi odrobinkę ciepła.
Rozważania przy smętnej muzyce,
A ja szukam swego powołania,
Które wydaje mi się, że znalazłem,
Że odkryłem,
Ale nie tędy najwidoczniej prowadzą nasze
drogi,
Gdyż nie zauważam przy sobie Twej aniele
nogi.
Słucham muzyki,
A chyba dziś nie powinienem,
Bo nastrój mam morowy,
A może jeszcze bardziej mało kolorowy.
Piszę twór za tworem,
Bo mimo wszystko muzyka jest mi motorem,
Jest moim napędem
I z tym właśnie obcuje moje serce.
Rozważania przy smętnej muzyce,
A ja wciąż wypatruję Ciebie,
Tam pośród gwiazd na niebie.
Ja pragnę już od dziecka mieć
dzid3wczynę,
Mieć swą rodzinę,
Mieć dzieci,
Więc wciąż ta tęsknota do tego z mego
serc
W słowach do wad leci.
Wysoka rozchodzą się także promienie,
Bo one rozsyłają w eter moje marzenie,
A moje jest życzenie,
By jacyś ludzie przyjaźni
Mi szczerze życzyli i w modlitwie o dobrą
żonę pomogli.
Inaczej to już tylko pozostaną góry
I skok w chmury,
Tam, w przestworza otchłani.
Już nie mam czasem siły,
Czasem modlitwa jest zaniedbana,
Bo ma dusza poraniona
Wstydzi się swojego ciała,
Bo już nie mam siły
Walczyć o to, by się pragnienia
spełniły.
Rozważania przy smętnej muzyce
Życzą mi osiołkowi
Bym w końcu jakoś to wszystko ogarnął
I dalszą życiową drogę odgadnął.
Tłum wokół się zbiera
I mnie linczuje,
Ja się na to godzę,
Bo wiem, że tłumowi już nie przewodzę.
Muzyka, nawet ta smętna jest mi prawdziwym
przyjacielem,
Tak jak Pan Jezus,
Co zsyła mi anioła,
Mocno w to wierzę,
Tylko nie wiem, czy ów anioł mnie chce,
Bo ja na pewno bardzo mocno chcę.
Dobrze, że Pan Jezus zawsze będzie
najważniejszy
I, że On jest mym przyjacielem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.