Rumieńce **
Wiesz... Przykro mi
Gdy widze jak patrzysz na nią
Tak, jak kiedyś na mnie patrzyłeś
I dotykasz jej
Tak jak dotykałeś kiedyś mnie
i jak uśmiech twój
Rozwesela jej twarz
I jak rumieniec
Przechodzi przez jej policzek
A w twoim jak w lustrze się odbija.
I jak ręka twoja
Pomaga jej wstać
I podnieść się w górę, wysoko
A mnie zostawia gdzieś na dole
A nawet spycha niżej
Niż kiedykolwiek sama mogłabym spaść.
I jak twoje oczy
Przenikają przezemnie jak przez mgłe
A na niej zatrzymują się
I zostają już.
I jak usta twoje
Do niej cicho mówią
Nawet gdy słowa nieme
Ona słyszy je, tak jak kiedyś słyszałam
ja.
Smutno mi
Gdy ona może wtulić się w Ciebie
I nie czuje, że zimno w około
A ja moge otulić się tylko chłodnym
powietrzem
i najlepiej odejść daleko.
I gdy patrze
I widze, że to takie prawidziwe
Wrażliwe i niemal nieskazitelne uczucie
Bo nasza miłość nigdy taka nie była.
Nie kazała patrzeć przez różowe
okulary...
A ja nawet się nie rumieniłam...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.