RYBY GŁOSU NIE MAJĄ
dziękuję miechowi, bo gdy przeczytałam jego wiersz zainspirował mnie do napisania tego poniżej:))
Usiadłam cichutko na łące,
Pod krzaczkiem nad modrą rzeką.
Wsłuchana jak wietrzyk koncert
Przynosi na skrzypcach echa.
W oddali gdzieś prawią o pannach.
Trzciny zadrżały niesfornie,
To karp sumowi nagadał,
Że baby na wędkę pokornie,
Wyłapać nietrudno do garów.
Tylko założyć przynętę!
Sum nie wytrzymał choć stary,
Wystawił zmięte porcięta
I czeka... I czeka... I krzyknął!
Choć ryby głosu nie mają,
A jednak nagle coś rykło!
Aż z krzewów wypłoszył się zając!
Toż prawdę mówiłeś! Z uciechą,
Pchają się jedna po drugiej.
Jak muchy latem do lepu!
Oj? Bo mi stanie południe!
I żona się wkurzy niezmiernie!
Ty weź te portki i schowaj!
Bo aż się burzy coś we mnie!
Wyrzucić mnie jeszcze gotowa!
I po co zaczynać nam było?
Czy prawda to? Czy też banał?
Przecież z nas każdy ma miłość!
Schować trza spodnie i spadać!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.