Rzeczy martwe
Puk ! puk! – kto tam ?
Śmierć!
-Ale ja nie gotowa !
-Otwierać, mam wezwanie!
-Niech Pani poczeka, dokończę
śniadanie…
-Gadanie… Myślę że Pani ucieka.
-Skądże, od dawna na Panią czekam,
Wczoraj udałam się do fryzjera,
O niebo lepiej wyglądam teraz.
Kosmetyczkę także odwiedziłam,
A ! I ten piękny zegarek kupiłam.
Co prawda odmierzać czas już nie długo
będzie
Ale człowiek tym większy co za życia
zdobędzie.
Bo ja to bardzo hojna kobieta.
Niech pani zerknie. Cóż za bransoleta !
Wysadzana najdroższymi kamieniami,
Wartość jej liczona sześcioma cyframi.
Niektórzy dom za to kupują !
Eh, jak to sobie życie rujnują …
Da Pani wiarę ? Za takich prostaków !
Bez szczęścia ? Bez przyjemności smaku.
Ale koniec tej przyjemnej gatki,
Czas spakować te wszystkie szmatki.
-A Gdzież Pani ciągnie te walizy ciężarne
?
Nie przejdą nawet przez bramy cmentarne.
Szanowna damo, bez urazy, to śmieci.
I tylko pamięć po śmierci świeci.
Odejdziesz teraz bez pożegnania,
Nie biorąc nawet drugiego śniadania.
Komentarze (2)
do częstochowszczyzny się nie przyczepię, choć owszem
jest, ale uważam, że jeśli wiersz ma treść, to banalne
rymy nie są wielkim szkopułem. A mnie ten wiersz ujął
niecodziennym ujęciem tematu, no i dobrze :)
Dobry wiersz, choć trochę częstochowszczyzny choćby w
tym "odwiedziłam, kupiłam". A i nie nazwałabym go
melancholijnym;)