Rzeczyzmchuporosła (1)
Była sobie kraina Rzeczyzmchuporosła.
W tej krainie żyło się tak,
że nie trzeba było polować.
Kto chciał, rwał dorodne grzyby.
Syciły one brzuszyska.
Grzyby rosły rozsiane ze specjalnych
zarodni,
czego w przyrodzie naturalnie nie
uświadczysz.
Wystarczyła kapka wody i pędził trzon ku
niebu,
a z nim kapelusz o smaku różnorakim,
do wyboru, do koloru…
Nie trzeba było plantacji.
Grzybów było pod dostatkiem,
także w porze letniej, gdy słońce
przygrzało
Mchuporośli zajadali się ze smakiem,
a smaków było tak wiele, że spieszyli z ich
poznawaniem,
aż brakowało na to doby…
Ale kto uwierzy, że od grzybów nie bolą
brzuchy?
Oni o tym nie wiedzieli, bo to było w
Rzeczyzmchuporosłej.
I rosły im szybko napełniane w pośpiechu
te ich już okazałe brzuszyska.
Przysłaniały trochę świata,
ale za to dzięki nim można było ich
rozpoznać.
Pod specjalnymi lampami świeciły w różnych
barwach,
a w szyfrografach – powstawały
kartoteki,
zapisywano życiorysy. Brzuch służył im
nawet za paszport.
Aż którejś, spokojnej pory roku, a trzeba
Wam wiedzieć, że
od jakiegoś czasu miewali same spokojne
– rozpadały się nagle cytrynowe deszcze…
żółte, świeżo pachnące, orzeźwiające jak
lemoniada.
Przez chwilę obawiano się o grzyby, ale te
dalej rosły,
z tym, że były coraz bardziej żółte
i zjadacze grzybów, coraz bardziej
żółci…
Nie poznawali siebie.
Lampy z szyfrografami pokazywały jedno.
Już nie było między nimi różnicy.
W Rzeczyzmchuporosłej – Mchuporośli
szukali sposobu, by się móc rozpoznać…
Skoro to nie mogły być ich brzuchy?
cdn.
Komentarze (32)
Wielkie ukłony za to wszystko.
Wielkie ukłony za to wszystko.
podoba mi się a nawet bardzo :)+
Dziadku Norbercie, miło mi że zajrzałeś. Masz
niezaprzeczalne prawo do własnej interpretacji.
Nadmienię tylko, że starałam się pisać apolitycznie -
o ogólnych wartościach. Pozdrawiam serdecznie
wszystkich czytających i dziękuję za komentarze.
Przed chwilą przeczytałem bardzo fajną trzecią część
bajki jednak nie chcąc odwalać lipy zacząłem od
pierwszej. Samo życie. Pięknie, bajkowo opisałaś nas
samych, naszych rządzących robiących wszystko by się
utrzymać przy władzy nie myślących o przyszłości, po
nich choćby potop. A niech tam, będzie można zwalić na
następców. Fałsz, obłuda czynią cuda. Jakże teraz
stracone pieniądze, przeznaczone nie tylko dla
biednych, przydały by się na służbę zdrowia. Sorry, że
tak odebrałem pierwszą i trzecią część. Serdecznie
pozdrawiam życząc miłego dnia :)
Z podobaniem na duży plus, pozdrawiam serdecznie.
Zaczynam od bajki nr 1...zaciekawiona biegnę do nr 2
:)
Zajrzałam do Ciebie przy trzeciej, więc wróciłam do
pierwszej, by być na bieżąco :)
Nie wiem, czy w 23 wersie nie powinno być "a"
"Przysłaniały trochę światu/a".
Pozdrawiam :)
Wciaga Twoja bajka. Ide zobaczyc druga czesc...
Co za wyobraznia... podziwiam.
Pozdrowionka tez zostawiam :)
Dość oryginalna kraina ;-)
Pozdrawiam
Dzisiaj czytam Twoją pierwszą część bajki. Jest
świetna. Teraz wskoczę do trzeciej, bo drugą już
przeczytałam :)
Pozdrawiam serdecznie Marcepanko :)
Czy to tylko bajka...może taki śwust gdzieś obok
istnieje...chwalić pomysłu i eyobraźni,
pozdrawiam ciepło
Witaj Mariolko:)
Nie ukrywam,że z zaciekawieniem przeczytałem pierwszą
część.Nie wiem czy w dobrej formie użyłaś "światu" ale
to tak po mojemu tylko:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Przeczytałem - melduję :-) (z + oczywiście duuuużym) i
ruszam do części drugiej :-)
Wierszyk to było powiedzenie końcowe filuterne. Cały
wpis był o bajce no chyba że się mylę :)))