rzymska kolacja lub morituri te...
w tle, biblioteka celsjusza. przekłada na
arabskie.
litery, tabliczki i znaki. na niebie,
spadające życzenia.
coś, do czego przyznaję się z zamkniętymi
ustami.
jest dobrze, jak żołnierze z wojen wracają
żywi.
obok colos(eum) z balsy i laurowa kolacja.
przy zniczach, idziemy po jezusowych
trupach.
świeże tam jeszcze ślady męki widelców i
filiżanek.
na piasku gorącym od heliosa, mieni się już
rzym.
jest w tobie klaudiusz i andromeda.
wyryci, w brązowym metalu tarczy
gladiatora.
jakby na przekór wieczności, wtopieni
zdobieniem
z id marcowych: Bracia, Rzymianie... -pada
na stół:
mój ślepy rufus używa panieńskich nazwisk
matki.
lecz wciąż maximus. dla ciebie forum
romanus.
jeszcze w myśli szaleńca, co walczy z
tytanami -
świadomy tej próby ognia. z wodą kanałów
płynie
zdychaj zdrów. za plecami, niejakie
igrzyska:
widowisko na dziesięć tysięcy westchnień i
krzeseł.
tam ćwiczą łamane palce i koniuszki
rydwanów.
tych co wczoraj, rozkładałem na czerwonym
płótnie.
słyszę syreni i nieprzespane noce,
słodkie jak dojrzale figi.
znów kapiesz mi bezwstydnie z rąk.
bylem głupcem, wierzącym w gryfony.
Komentarze (4)
"Ave Caesar ...". Podziwiam i pozdrawiam. :)
chylę czoło i gratuluję wysokiego poziomu poetyckiego.
Każda strofa i wers to pokazuje.
Ciekawa opowieść. Podoba mi się forma w jaki sposób
wyraziłeś swoją miłość. Pozdrawiam:)
kolacja gdzie budzą się lęki ale silne przetrwa Wiersz
bardzo dobry,dojrzały w sensie chociaż klimat smutny
ma w sobie gniew i miłość Dobrze z oczu patrzy To
Poezja :)