sąd domowy
Piątka dzieci w jednym domu,
ktoś zjadł ciastko po kryjomu.
Zaraz tata rozpoczyna dochodzenie,
na dzieci pada oskarżenie.
W szeregu ładnie się ustawiły,
kto zjadł ciastko nie mówiły.
Ciastko zjedzone.
Dzieci-oskarżone,
tata-sędzia i oskarżyciel,
mama-obrońca,oswobodziciel.
Sprawa się ciągnie,
strasznie opornie.
W końcu Zosia się przyznała,
każdy wiedział, że skłamała.
Jej to ciastko nie smakuje,
wymiotuje przez nie i choruje.
Ale tata zadowolony,
że winowajca odnaleziony,
nie przejmuje się takimi szczegółami
i kazania jej już prawi.
Potem kara-szlaban na miesiące,
nic nie dają mamy słowa o łagodniejszy
wyrok proszące.
Rozprawa skończona,
Zosia ucieszona.
Komentarze (3)
Widzę że był reset wiersza :) więc ponownie załączam
wyrazy uznania.
Trudno rozszyfrować, kto winien..jak w "Polak ukradł a
Cygana powiesili" :)..Albo w Komisji Śledczej :).. M.
Sens wielowymiarowy - na przykładzie rodziny można
odczytać sobie wiele. Co do zapisu...wyrównać ilość
sylab w wersach skoro rymowany i najładniej się rymuje
niegramatycznie :). Pozdrawiam