Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Sąd Ostateczny

Wprawdzie to nie najlepsze miejsce na prozę ale w drodze wyjątku. Dużo się mówi o rychłym kocu świata więc jak prorok opowiem jak to będzie wyglądało


Już wkrótce Charon będzie przewoził wszystkich, co do ostatniego, sam się przeprawi na końcu ale trudno mu będzie łódź pełną oboli poruszyć, ciężka, głęboko zanurzona w rzece, rusza jednak powoli, a wiosła się gną niebezpiecznie.
Przewoziłby za darmo, bo i po co mu to bogactwo wielkie, ale takie przeznaczenie, taki zwód mu był pisany. Gdy dopłynie już na drugą stronę Styksu, stanie ostatni w kolejce, bardzo długiej ale nudzić się nie będzie. Znajomych ma tu wielu bo ich wszystkich przez lata przewoził, ale są też tacy, których nie przeprawiał , stanowisko otrzymał przecież nie tak dawno. W normalnych warunkach, do emerytury jeszcze kilka lat zostało. Zaciekawiony, najpierw przygląda się znajomym klientom, ale oni tacy jacyś dziwnie przezroczyści, że wybiegając wzrokiem dalej widzi co jest na samym początku kolejki. Nieznajomych pomija i dostrzega dwie wielkie budowle, przedzielone jakąś maszynerią, która się łączy rurami z tymi budowlami. A przed nią na wygodnych fotelach siedzą dwaj panowie, jeden staruteńki z siwą bujną brodą, surowa powaga bije z jego twarzy, drugi drobniejszy i śmieszny zarazem , zamiast rąk ma kopytka, na głowie zabawne rogi, no i trochę nerwowo zamiata ogonem. Wnet ich Charon rozpoznał, toż to oni przez wieki wieków darli z sobą koty, a teraz popijając coś z kielichów przekomarzają się o coś, czego w tej chwili Charon nie pojmuje, ale wkrótce się dowie.
Tak, to sobie gaworzą, z amfory wielgachnej, co chwila do kielichów płyn rubinowy dolewając często, być może za często, co chwila patrzą na zegary i czekają południa. A ta dziwna, przezroczysta kolejka, za czym tak stoi. Uśmiechnął się Charon, bo biegły był w historii, znał świat miniony, nawet znał filmy Barei.
Wreszcie wszyscy usłyszeli dwanaście uderzeń zegara, spełnia się więc przepowiednia.
Podchodzą, po kolei, pokazują jakieś papiery, na pytania szybko odpowiadają, a ci dwaj szeptają coś sobie do ucha i na ogół zgodnie wskazują ścieżki ,to do prawej, to do lewej budowli. Przezroczyści, aż dziw tak są spokojni, tylko poniektórzy ukradkiem łezkę uronią, nikt nie wie z rozpaczy to, czy z radości, po drodze z szatni zabierają swe doczesne kształty.
Ale, często sprzeczają się ci siedzący na fotelach ze sobą, gniewnie wymachując, kopytkiem lub ręką i jeszcze częściej sięgają po kielichy z nerwów oczywiście. Jeszcze raz sprawdzają papiery, zadają dodatkowe pytania, bywa, że jeden ustąpi drugiemu i przezroczysty idzie wyznaczoną ścieżką.
Charon, ze zdziwieniem spostrzega i takie zjawisko, że ten i ów trafia do tej dziwnej maszynerii. To taki dość duży pojemnik i te rury wystające. Polecają wejść przezroczystemu do środka, zamykają wieko, przedtem, jakiś proszek wsypując, na koniec wspólnie, bo tak uczciwiej naciskają przycisk. Woda się wlewa i za chwilę, wewnątrz kotłować i pienić się zaczyna, trwa to dobrą chwilę, bo program jest ustawiony na długie działanie. Potem woda się wylewa, zaglądają do środka, gdy są plamy, delikwent rurą z lewa spływa do budowli. Gdy plam nie ma, do prawej. Wtedy Charon, puknął się w czoło, jaki głupi jestem, mruknął do siebie, że nie rozpoznałem starej poczciwej Frani, nieco tylko ulepszonej.
Dziwić się naprawdę zacznie i drapać po głowie, gdy paszporty będą sprawdzać, tym, znaczniejszym na byłym już świecie. Znał ich dzieje dość dobrze, tak mu się widziało, że mógłby u bukmacherki, stawiać bezpiecznie obole przewidując gdzie trafią.
Spostrzegł, że w wielu wypadkach, przegrałby z kretesem.
Zaniepokoił się tylko przez chwilę, ale bez większego strachu, gdy pomyślał o sobie, gdy na niego kolej przyjdzie.

Przeciągnął się leniwie, spojrzał na górę oboli, kolejka długa jeszcze, to się nieco zdrzemnę, przecież, zwykłym przewoźnikiem byłem zamruczał sam do siebie, różne sprawy ,już tamtego świata mnie nie obchodziły uczciwie tylko od każdego po obolu brałem więc mi obojętne, gdzie trafię.

Zasnął, głowę wspierając na kopcu oboli, czekając na swoją kolejkę.

Za jakiś czas, trudno to bliżej określić, przybysze z innych galaktyk się zjawią i rylcem na kamiennych tabliczkach opiszą to zdarzenie, nazywając go SĄDEM OSTATECZNYM.

autor

troilus

Dodano: 2016-02-11 20:30:18
Ten wiersz przeczytano 796 razy
Oddanych głosów: 5
Rodzaj Bez rymów Klimat Optymistyczny Tematyka Wiara
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (1)

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »