Sąd ostateczny
zstąpił na świat
otoczony siedmioma aniołami
dudniącymi w trąby
długo oczekiwana
przez ludzi chwila
czyste ręce
schludne ubrania
a w sercach cmentarze
i pogrzebana wiara
w oczach strach
lecz nie przed Bogiem
i Sądem Ostatecznym
a przed utartą dorobku życia-
złotych monet
ogromnych willi z marmuru
cennych obrazów z żywotami świętych
ich Bóg jest biedny
stary
zmęczony
ociera pot spływający z czoła
patrząc podkrążonymi oczyma
po obojętnych twarzach swych dzieci
które wyrzekły się Ojca
dla bogactw doczesnych
ich Bóg jest smutny
widząc jak zamykają przed Nim drzwi
nikt już nie złapie Go
za płaszcz
błagając o zdrowie
o lepsze życie
tylko przypadkowy przechodzień
trąci niechcący
Boga ramieniem
Śpiesząc do kościoła
wie że nie ma czego szukać
w świecie władzy i załamania
wiary
oparty o laskę
którą dzierży w dłoni
odchodzi z rezygnacją do niebios
wraz ze swymi aniołami
dudniącymi w trąby
Wydali ludzie wyrok na Boga
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.