Sam śpiewasz sobie psalm
Jesteś trupem.
Mogę Cię jedynie pogrzebać lub spalić.
W spadku zostawiłeś nabazgrane na
postrzępionej kartce kilka wspomnień.
Zrezygnowałeś z ostatniej woli, gdy ja
jeszcze ogrzewałam twoją dłoń.
Skrajny ból żegnania się z żywymi.
Zniosłam.
Nie byłeś nieśmiertelny.
Z oderwaną głową snujesz się w
ciemnościach.
Nie wiesz jak oświetlić sobie drogę.
A pochodnie przelatują nad twoim
szkieletem.
Bez uroczystości
sam śpiewasz sobie psalm.
Magdalena Gospodarek
Komentarze (3)
Śmierć miłości!...Ciary przeszły po skórze. Bardzo
dobry wiersz. Pozdrawiam :)
Mroczna opowieść o zerwanym uczuciu czy odejścia z na
zawsze?Fajne ale ciarki robią tsunami ze skóry ;-)
horror :)