sami swoi
Wrócił chłop po pracy do domu zmęczony
i tak cicho szepce do uszka swej żony:
- Szef mnie dziś pochwalił, kupił ciasta,
lody
i jeszcze koniaczek dla życia osłody.
Wychwalał mnie długo, mówił przez godzinę,
ściereczką z jedwabiu przecierał łysinę.
Kręcił się i wiercił, w końcu wybełkotał,
że choć takim dobry, pogoni mi kota
lub mówiąc dosadniej z pracy mnie wylewa,
bo mu się ma gęba razem z błotem zlewa.
Poczym po kielichu wypił z kolegami,
a mnie postawili jak kibel za drzwiami.
- Gdzie ty mój biedaku będziesz teraz
robił,
całkiem cię ten pajac na odchodnym
dobił?
- Nie moja słodziutka; wpadłem do prezesa,
(nie znam w okolicy tak podłego biesa)
i mu powiedziałem, co szef o nim gadał,
jak mi po pijaku majtki w kantkę składał,
kiedyśmy bawili u wójta w gajówce,
przy grogu i świeżo zrobionej żubrówce.
No i tym sposobem dość, że mnie wrócili,
to na stołek szefa mego posadzili.
Chcesz wylać z roboty swego pracownika,
nie wpuszczaj go wcześniej za progi
kurnika,
bo ci wszystkie kury policzy dokładnie
tak, że ci tupecik bez podmuchu spadnie.
Chcesz robić za świnię, sama wyjdzie z
ciebie,
no i miejsce znajdziesz w najprawdziwszym
chlewie.
Tak to w świecie bywa, mój drogi kolego,
czy chcesz czy też nie chcesz, swój
znajdzie swojego.
Komentarze (8)
:)
Jak dowodzi nasze życie:
świnia zawsze przy korycie!
To jest mega, jakże życiowe, jakże prawdziwe.
jak widać nawet żubrówka może zaszkodzić.
pozdrawiam :)
Świetny jest. Trzeba uważać z kim się pije :)
Miłego dnia Andrzejku :*)
super i ja dołożę przy kopaniu dołków też narobić się
trzeba i to czasem na darmo i za darmo
samo życie Kto pod kim dołki kopie często sam w nie
wpada Pozdrawiam:))
Ciekawa historia wierszem pisana.
Puenta jak najbardziej na czasie.