Samiec alfa
P.K.
Opowiem bajkę w której miłość człowieka
Odbiera mu życie jak rwąca rzeka
Gdzie małą dziewczynkę skrzywdziło
życie
A celem się stało tego ukrycie
Jej życio dajcy świat podzielili
Nigdy przykładem dla niej nie byli
A ich decyzje konflikt rozstanie
Rzuciły rybkę między piranie
Szukając uczucia serce łamała
Pragnąc bliskości co noc płakała
Kiedy zraniona w swej samotności
Musiała zgładzić owoc miłości
Aby oszczędzić mu tego co miała
Musiała stracić coś co kochała
Kiedy poddana z myślą zwątpienia
Walczyła chemicznie chcąc ukojenia
To przyszła chwila na którą czekała
I przyszłość otworem znów przed nią
stała
Ktoś kogo serce zbroję już miało
Które jak ona pokochać chciało
A lista ran co na nim była
Z dniem jej narodzin się już tworzyła
Oddała mu duszę serce i ciało
Chciała dać wszystko jeśli to mało
Nie widząc przepaści lat ich
dzielących
Jedynie dusze miłości pragnących
Tak zaślepiona z uczucia cała
Nadal chemicznie świat budowała
a on chcąc zrównać zegar natury
Otworzył serce i poszedł z nią w
chmury
I poczuł życie śniegiem usłane
By ukryć przed nimi swe lata przegrane
A życie maksem na efedrynie
Błędnie mówiło że świat ten nie zginie
Cieszyła się bardzo głaskając kotka
Nie zaglądając do jego środka
Gdzie narkotyki tygrysa zbudziły
I startem ich końca się nagle zrobiły
Z czasem odczuła jego pazury
Ale uznała że to są bzdury
Że wartość tego co teraz czuje
Drapieżny zwierz jej nie zepsuje
A on bezradny przez dawkowanie
Zaczoł planować wielkie rozstanie
Bo wspólne chęci życia bez ćpania
Zostały tylko w sferze gadania
A natłok problemów co tworzy życie
Powoli dusił tą dawna kicie
Wakacje przyszły szanse dostali
Wtedy na czysto się pokochali
Mogli zapomnieć okropne chwile
Odstawić proszek poczuć motyle
Zwiedzać dzieciństwo i jego drogi
Chcieli być wszędzie gdzie niosły nogi
I widząc że da się żyć w końcu jak w
raju
Nie chcieli wracać do życia na haju
Lecz w świecie obok istotka była
Co go kochała a jej zazdrościła
Która jak ona rozbita została
I oddać miłości ojcowskiej nie chciała
Wakacje odeszły a z nimi wyzwania
Wróciło wszystko wrócili do ćpania
Kotek znów przepadł w studni białości
Zaczoł się koniec wielkiej miłości
Bezradnie patrzył jak jego marzenie
Gaśnie na zawsze kończąc istnienie
A ich wspólna dusza zrodzona w
rozpaczy
W śmiertelnej agonii już tylko majaczy
Głuchy na słowa twardy jak skała
Odwracał się od niej a ona płakała
Iskierkę nadziei z czasem zgasiła
Utrata pracy co ważna była
Pogodzić się nie mógł a test nie
kłamał
Podnieść się chciał lecz się załamał
Z dala od ciała w myśli wpatrzony
Z ich strasznym losem już pogodzony
Pozwolił jej odejść w smutku i ciszy
nie wiedząc czy kiedyś ją jeszcze
usłyszy
Oddał bez walki innemu jej dusze
A dziś za niego powiedzieć jej muszę
By z dala od dragów świat budowała
Bo właśnie to przez nie tak bardzo
cierpiała.
Komentarze (6)
Samo życie...Pozdrawiam serdecznie;)idę jeszcze do
ogrodu troszkę poplewić, bo pogoda (wreszcie)
wiosenna.
W FORMIE VIDEO NA youtu.be/WmBXKDn74xE
bardzo ciekawe pozdrawiam
Przeczytałam z zainteresowaniem. Bardzo smutna
historia. Narkotyki niejednemu życie zniszczyły....
Pozdrawiam cieplo:)
fakt - przydługaśny
Pozdrawiam serdecznie
Długaśne i interesujące, tyle lat Cię nie było,
fajnie, że znów jesteś.