Samobój
ponad chmurami nikotyny przygasa mrok
rozwleczony sweter i rozsypany popiół na
podłodze
jak po drugiej stronie lustra przystań być
może i cypel
wieczorem rozlewa się światło w kuchni
podąża cień za szeptem kamieni w doniczce
karłowate drzewa
na bezdechu nie mają sił wynurzyć się ku
słońcu
nieczuły dotyk papieru z apelacją do
kolejnego Boga
brak zrozumienia dla intruza i walka z
każdą sekundą
a w szklane mury na półce wsiąka smutek
w zaciemnionym pokoju stół i wóda
projekcja kolejnych schodów w dół i pytanie
o archaizmy ponad to co jeszcze nie
zdobyte
wydobywając z odwiertów gwiazd resztki
szlamu nocy
nie wznosze się gdy ogniem rozpala niebo
i bezkres bólu trzyma na papierze
cyrograf
Półboga skurwiałą doktrynę
Komentarze (8)
bardzo na tak,lubię dosadność, przywalenie w gębę
wierszem, bez układania się
Wiersz cierpki, jak życie niejednego człowieka.
Podoba mi się.
Pozdrawiam serdecznie :)
dziękuję za refleksje i wgląd w tekst i
komenty)))pozdrawiam
Życiowy przekaz skłaniający czytelnika do refleksji
nad jego wartościami.
Pozdrawiam
Marek
czasem życie boli mocno, za mocno
Świetny, refleksyjny wiersz, pozdrawiam :)
Mocny:)pozdrawiam cieplutko:)
Twardo..