Samolotem do kraju
Wysoko, wyżej jak białe chmury,
płynie szybko jak okręt po fali
i nagle jeszcze, prosto, do góry
leci, szybuje wyżej i dalej.
Pasażerowie w okno wpatrzeni,
usta ich szepczą ciche modlitwy,
ze strachu jakby w sobie skupieni
w samolotowej w chmurach gonitwy.
Bardzo długa jest podróż do kraju,
aż osiem godzin ciągłego lotu.
Ludzie cierpliwi, to w ich zwyczaju.
Oby w locie nie było kłopotu.
Smaczne posiłki i moc napoi:
piwo wino, sok i różne drinki,
jest telewizor, nikt się nie boi,
pasażer zasnął, płyną godzinki.
To już Warszawa! Wioski i chaty,
Wisła, w kolorze nieba, błękitna.
Pola zielone i zbóż kwadraty.
Magnolie, dzika śliwka zakwitła.
Już pieszczę płuca zapachem miodnym,
Cieszą się oczy widokiem kraju,
moja tęsknota tu mnie przywiodła,
Polski, Podlasia mojego raju.
Łzy ciurkiem płyną przy powitaniu.
Witaj mamuniu! Moja córeczko!
Och, jakże smutne jest pożegnanie,
gdy matkę żegna rodzone dziecko.
Komentarze (53)
- ładny wiersz, a w nim można poszybować z autorką :)
Nie codziennie...się lata ale codziennie można
u-lecieć hen
Wielka tęsknota ujęta w lekkiej formie - wyszło b.
dobrze.
Jastrzu kochany. Ja przyleciałam samolotem, a piersza
moja podróż trwała czternaście dni. Do
Montrealu.Samolot leci 8 godzin do kraju, a 9 godzin
do Kanady do Toronto. Pozdrawiam serdecznie.
Wzruszający - to tu na tej ojczystej ziemi będzie
serce Twoje:-)
pozdrawiam
Mój dziadek przypłynął "Batorym". Trwało to 9 dni, a
nie 8 godzin.
Z ciekawością i przyjemnością przeczytałam.
Pozdrawiam serdecznie :)
Wzruszający lot i powitanie Pozdrawiam serdecznie
Broniu