Samotna
To ją spotkał przypadkiem w parku
Siedziała samotnie na opuszczonej ławce
W blasku księżyca marzyła o miłości
Pragnieniu pożądania serca ukochanego
Była taka samotna zatroskana zamyślona
Po twarzy spływały gorzkie łzy
Raniąc jej dusze wbijając się w nią
głęboko
Zadając ból tęsknoty za ukochanym
On tam stał widział to jak targa ją ból
Słyszał czuł spadające łzy
Chciał podejść przytulic lecz się bał
By nie zranić ją bardziej niż była
Odszedł lecz zabrał obraz kobiety z parku
Komentarze (5)
Z życia wzięte...:)
Poruszający pełny refleksji przekaz.
Niestety, samotność jak widać nigdy nie będzie naszym
sprzymierzeńcem.
Pozdrawiam
Marek
Wiersz daje do myślenia, pozdrawiam :)
Mógł podejść...
Wzruszył mnie ten wiersz.
Pozdrawiam
☀
Prawdziwe słowa pozdrawiam